Główny Inspektor Sanitarny przedstawił ministrowi zdrowia listę zmian potrzebnych w systemie walki z epidemią koronawirusa. Jak podkreśla serwis wiadomości.wp.pl, chce on, aby lekarze rodzinni wzięli na siebie obowiązki kontaktów z osobami, u których występują objawy COVID-19. Przy 700-900 przypadków zachorowań dziennie przedstawiciele sanepidu nie wyrabiają się bowiem z pracą.
Inspektorzy chcą również, by ruszył elektroniczny system generowania dokumentacji o kierowaniu na kwarantannę i do nadzoru epidemiologicznego. Licencję mają tracić te laboratoria, które podają błędne wyniki lub z opóźnieniem prezentują raporty.
Koronawirus w Polsce. Sypie się system
Problemy dopadły Małopolskę, gdzie ostatnio notuje się dużo zakażeń. Infolinia jest przeciążona, a ponadto pojawiają się błędy, które doprowadzają do tego, że pacjenci więzieni są na wielotygodniowej kwarantannie.
W Małopolsce system już się posypał. Osoby zakażone koronawirusem lub z podejrzeniem choroby nie dodzwonią się do sanepidu i będą pozostawione same sobie. Mnożą się błędy, po których rodziny są więzione na 50-dniowej kwarantannie - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Marek Sowa, poseł Koalicji Obywatelskiej.
Problem widzi też rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar. Potwierdza, że po wzrostach zakażeń sytuacja w sanepidach jest bardzo trudna.
System osiągnął kres wydolności m.in. z tego powodu, że 95 proc. telefonów do sanepidów to kontakt w błahych sprawach, co blokuje linie. Prosimy, aby media przestały powielać komunikat "masz objawy COVID-19, dzwoń do sanepidu". Pierwszy kontakt powinni przejąć lekarze rodzinni - przekazuje, cytowany przez wiadomosci.wp.pl.
Czytaj także:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.