Sytuacja covidowa we Włoszech jest coraz bardziej niepokojąca. Zgodnie z obliczeniami fizyka Giorgio Sestili, których dokonał na podstawie analizy przyrostu infekcji, w drugim tygodniu stycznia dobowa liczba zakażonych może sięgnąć 400 tys. osób.
Czytaj także: Wybrał się do lasu. Zdębiał, gdy je zobaczył
Jesteśmy w pełnej fazie wzrostu zakażeń, które podwajają się co około siedmiu dni. W zeszłym tygodniu przyrost ten wynosił 151 procent - mówi cytowany przez Huffpost Giorgio Sestili.
Jednak wyniki podawane przez Włoskie Ministerstwo Zdrowia mogą się nieco od tych kalkulacji różnić. Naukowiec podkreśla, że zdolność wykonywania testów nie jest tak wysoka, by wyłapać wszystkich zakażeń. Już teraz we Włoszech wykonywane testy na dobę sięgają miliona. By móc wykryć najbardziej realną liczbę zakażeń, testów powinno wykonać się drugie tyle.
Nie będziemy wiedzieli, ile jest przypadków, a obraz epidemii może być oparty wyłącznie na hospitalizacjach - mówi dla "Ansy" uczony.
Czy to szczyt zakażeń?
Sestili podkreśla, że nie jest w stanie przewidzieć, jaki będzie pik kolejnej fali COVID-19. W tym wszystkim jedna informacja jest dobra - 98 proc. zakażonych przechodzi chorobę lekko lub bezobjawowo.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.