Pod balkonami praca wre. Firmy ogrodnicze uruchomiły silniki kosiarek i tną trawniki w całej Polsce. Jedna z naszych czytelniczek, która mieszka na warszawskim Ursynowie zaczęła się zastanawiać, czy koszenie traw jesienią ma jakikolwiek sens.
Czytaj także: Pokazał, co zastał w lesie. "Szczerze? Zatkało mnie"
Jesteśmy po pierwszych przymrozkach. Trawa jest wilgotna. Zaraz będzie zimno, a rośliny i tak przejdą w "sen zimowy". Co z tego? Koszenie trwa, irytując mieszkańców. Wystarczy, że odgłos kosiarki towarzyszy mi wiosną i latem. Czy muszę słuchać go jeszcze jesienią? - mówi kobieta, która wysłała nam zdjęcia z koszenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niektóre poradniki ogrodnicze wskazują, że trawniki przydomowe rzeczywiście warto kosić w październiku, bo "przygotowuje się je w ten sposób do zimowej przerwy od wegetacji". Dotyczy to jednak małych trawników, które znajdują się przed domami jednorodzinnymi, a nie osiedlowych połaci.
Pojawia się więc pytanie: czy miasta i wspólnoty mieszkaniowe powinny zlecać koszenie traw w październiku? Ceniony botanik, prof. Łukasz Łuczaj uważa, że zwykle nie ma to najmniejszego sensu.
Koszenie traw w październiku zwykle nie ma żadnego sensu. Z punktu widzenia przyrodniczego, lepiej jest zostawić trawę w nienaruszonym stanie. To jednak przede wszystkim marnowanie pieniędzy i wysiłku. Niestety, miasta mają podpisane umowy z firmami ogrodniczymi, które realizują swoje usługi. To główny motyw - tłumaczy naukowiec z Uniwersytetu Rzeszowskiego, popularyzator nauki oraz wideobloger.
Koszenie w październiku: są wyjątki od reguły
Prof. Łuczaj wskazuje, że zdarzają się wyjątki od tej reguły. Chodzi o warunki rozwoju niektórych gatunków roślin oraz kwestie przeciwpożarowe.
Niekiedy koszenie traw jesienią ułatwia kiełkowanie niektórych gatunków roślin wiosną. Ma to też pewne znaczenie przeciwpożarowe. Z drugiej strony jest niekorzystne z punktu zimujących przy ziemi owadów - tłumaczy znany botanik.
Naukowiec zauważa jednak, że wspólnoty i samorządy nie podchodzą do koszenia traw w październiku w sposób rozważny. Dodaje, że do koszenia muszą wystąpić korzystne warunki atmosferyczne. Nie powinno się ciąć traw "dla zasady".
Do koszenia jesienią warto podchodzić z głową. Jeżeli jest sucho i zimno, część terenu można wykosić, aby poprawić warunki przeciwpożarowe. Nie należy jednak robić tego zbyt pochopnie. Pamiętajmy, że te jesienne trawy to miejsce kryjówki zwierząt oraz magazyn nasion dla ptaków żerujących zimą - mówi nam prof. Łuczaj.
Wykładowca i znawca tematu roślin zdecydowanie zaznacza jednak, że dużo gorsze od koszenia w październiku jest koszenie traw w kwietniu. Zachęca do pozostawienia trawników w nienaruszonym stanie do czerwca.
Koszenie kwietniowe jest dużo gorsze. Szkodzi bardzo wielu gatunkom roślin, które dopiero wypuszczają pędy, szczególnie roślinom cebulowym. Wiele miast na świecie wprowadziło zasadę: 'no mow may', czyli 'maj bez koszenia', kosząc trawniki dopiero od 1 czerwca - wyjaśnia profesor.
Na koniec prof. Łukasz Łuczaj zwraca uwagę na inny problem, dotyczący jesiennej pielęgnacji trawników.
Warto też wspomnieć o tym, że horrorem jest ciągłe usuwanie liści. O ile sprzątanie ich z chodników jest standardową procedurą, to kompletnie niezrozumiałe jest pozbywanie się opadających liści z traw. To świetna kryjówka dla zwierząt. W liściach leżących w runie parków zimują na przykład motyle latolistki cytrynki — kończy naukowiec w rozmowie z o2.pl.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl