Przez wiadukt przy ul. Szczecińskiej w Koszalinie mogą przejeżdżać samochody poniżej 3,1 metra. Ale wygląda na to, że nie wszyscy kierowcy potrafią się z tym pogodzić.
Minęło zaledwie kilkanaście godzin, odkąd kierowca autokaru turystycznego zignorował znaki i zakleszczył się pod wiaduktem. Dziś (8 lipca) w ślad za nim poszedł pochodzący z Ukrainy kierowca ciężarówki.
Mężczyzna zignorował zamieszczone przed przejazdem znaki i był przekonany, że uda mu się przejechać. Bardzo się pomylił. Ciężarówka utknęła, a w rezultacie droga znów była nieprzejezdna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kierowca nie zastosował się do znaku przed przejazdem. Na szczęście nic poważnego mu się nie stało, natomiast został ukarany mandatem karnym, zatrzymano także dowód rejestracyjny pojazdu - przekazała w rozmowie z Polsat News nadkom. Monika Kosiec z KMP Koszalin.
Ciężarówka utknęła pod wiaduktem, kierowcy mają dość
Kierowcy z Koszalina bardzo często są świadkami podobnych incydentów. Zbyt często.
Czy oni są ślepi? Nie widzą znaków? Dopiero co wczoraj wielki autobus turystyczny tu się zakleszczył. A teraz ten - mówią świadkowie zdarzenia, cytowani przez ''Głos Koszaliński''.
Oburzenia nie kryje również Marcin Żełabowski, wicedyrektor Zarządu Dróg i Transportu w Koszalinie.
Wiadukt jest oznakowany z każdej strony, zanim dojedzie się do niego, mijamy co najmniej cztery inne znaki ostrzegające o wysokości. Po raz kolejny zakleszcza się tutaj pojazd prowadzony przez cudzoziemca. Ja nie wiem, czy oni nie mają u siebie takich znaków? Nie rozumieją ich? - zastanawia się w rozmowie z lokalnymi mediami.
Dyrektor zapowiedział, że przy osławionym wiadukcie zostaną zainstalowane znaki aktywne, emitujące oświetlenie. W planach jest również zainstalowanie bramownicy, ale - jak podkreślił urzędnik - to bardzo droga inwestycja.