Pani Mariola religii uczyła od wielu lat. Teraz dzieci już nigdy jej nie zobaczą. Wszystko dlatego, że katechetka została zamordowana.
Prokuratura i policja nie chcą mówić o przyczynach zgonu 60-latki. "Fakt" zdołał jednak dotrzeć do nieoficjalnych informacji. Są one wręcz dramatyczne.
Z ustaleń tabloidu wynika, że policjanci przypadkowo natrafili na zwłoki Marioli K. Trudno stwierdzić, od kiedy kobieta nie żyła.
Patrolujący we wtorek wieczorem ulice funkcjonariusze zauważyli na ławce dziwnie zachowującego się młodego mężczyznę. Był to właśnie Ireneusz – syn ofiary. Siedział ze spuszczoną głową. Policjanci chcieli spytać, czy w czymś mu pomóc, ale ten na ich widok zaczął uciekać. Funkcjonariusze ruszyli w pościg. Dogonili chłopaka, gdy wchodził do domu. Tam znaleźli zwłoki jego matki - pisze "Fakt".
Katechetka zabita przez syna?
Nie ujawniono, co wydarzyło się w mieszkaniu Marioli K. O zabójstwo 60-latki podejrzewany jest jej syn. 20-letni Ireneusz został już zatrzymany. Wiadomo, że był trzeźwy, ale pobrano od niego próbki na obecność substancji psychoaktywnych.
Śledczy uważnie analizują tę sprawę. Odpowiedzi na część pytań powinna przynieść sekcja zwłok Marioli K.