Statystyki są porażające. Tylko w miniony weekend w Polsce utonęło 13 osób, z kolei bilans od początku kwietnia to już ponad 100 zgonów.
Niebezpiecznym zjawiskiem są tzw. ciche utonięcia, do których dochodzi czasem nawet pod okiem ratowników. A to dlatego, że nie każda tonąca osoba woła "pomocy!" albo macha rękami, jak widzimy to na filmach.
Zdarza się, że tonącą osobę zwyczajnie można przeoczyć, nawet gdy znajduje się bardzo blisko. O tego typu sytuacjach ze swojej zawodowej praktyki opowiada ratownik WOPR Mateusz Borowiak.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Raz, monitorując sytuację, spacerowałem w wodzie między plażowiczami i zobaczyłem starszą kobietę dryfującą na falach. Leżała twarzą w dół, dosłownie kilka metrów od bawiących się plażowiczów - wspomina ratownik wodny.
I dodaje, że nikt nie zwrócił na to uwagi, bo kobieta monotonnie unosiła się na falach, nie wzbudzając podejrzeń.
A wystarczyło dosłownie kilka kroków w głąb morza i wyciągnęliśmy ją z wody. Na szczęście przeprowadziliśmy resuscytację krążeniowo-oddechową i udało się ją uratować - dodaje ratownik.
Ratownik WOPR: ludzie toną na różne sposoby
Jednocześnie ratownik podkreśla, że ciche utonięcia to tylko jeden z problemów. - Tak naprawdę ludzie toną na różne sposoby. A wychodząc z założenia, że ciche utonięcia są normą, łatwo można uśpić czujność i zbagatelizować kogoś naprawdę potrzebującego pomocy. A ludzie naprawdę bardzo różnie zachowują się w sytuacji paniki - tłumaczy Mateusz Borowiak.
Ratownik dodaje, że gdy ktoś zachłystuje się wodą, to wiadomo, że nie będzie krzyczeć. Ale często takie osoby próbują się ratować, machając chaotycznie rękami rozgarniając wodę tak, by tylko utrzymać się ponad jej poziomem. Najczęściej takiej osobie towarzyszy szok i przerażenie.
Czytaj także: Tragedia na miejskim basenie. Ratownik usłyszał zarzuty
Warto pamiętać, że kiedy ktoś znajdzie się całkiem pod wodą, dochodzi do dezorientacji. Taka osoba nie wie, gdzie jest góra, gdzie dół, i niezbornie rękami rozgarnia wodę.
Ważne jest, żeby osoby, które nie mają doświadczenia ratowniczego, nie podpływały zbyt blisko do osoby tonącej. Ryzykujemy w ten sposób swoim życiem, bo pod wpływem adrenaliny taka osoba ma dużo więcej siły, przez co nieświadomie może nas podtopić, by tylko utrzymać się na powierzchni. Dlatego lepiej podać jej kij lub choćby ręcznik czy koszulkę, której może się chwycić, ale z pewnej odległości, bez fizycznego kontaktu -wyjaśnia.
Czytaj także: Panoszy się w miastach. Roślina grozy. Groźna dla psów
Ratownik zwraca też uwagę na drugą stronę medalu. Zadaniem woprowców na wieżach jest kontrolowanie tego, co dzieje się w wodzie. - Naszą uwagę przykuwają często nienaturalne zachowania lub nerwowe ruchy osób - wyjaśnia i zwraca uwagę na jedną rzecz.
Uczulajmy dzieci, żeby nie bawiły się w topielców. To przede wszystkim utrudnia ratownikom wodnym pracę. Skupimy się na czyjejś zabawie, a ktoś 20 metrów dalej faktycznie może się topić - mówi woprowiec.
Beata Bialik, dziennikarka o2.pl