Dwa białe kangury były dodatkową atrakcją stajni w Bielsku-Białej. Właściciele Stajni Mirowo padli ofiarą zuchwałej kradzieży. W nocy na początku maja na działkę włamał się mężczyzna, który przyszedł po dwa białe kangury. Zwierzęta stanowiły dodatkową atrakcję dla uczestników zajęć nauki jazdy konnej.
Z zapisu monitoringu wynika, że złodziej, młody mężczyzna, wiedział, po co przyszedł. To była osoba, która się na tym znała. Wiedziała, jak podejść do tych zwierząt i je złapać - powiedziała właścicielka Stajni Mirowo w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim".
Ukradł białe kangury. Wszystko zajęło tylko 20 minut
Złodziej najwyraźniej znał rozkład pomieszczeń, ponieważ przeciął ogrodzenie i bez użycia latarki skierował się wprost do miejsca, w którym znajdowały się kangury. Właścicielka stajni podkreśla, że kangury są dużymi zwierzętami. Trudno je po prostu podnieść i przenieść do samochodu.
Czytaj też: Para uratowała dom dla osieroconych kangurów
Kangur to nie jest zwierzę, które czeka i się nie rusza. Jest płochliwe i mocne. Potrafi ugryźć, podrapać. Złodziej wiedział, że trzeba je złapać od tyłu za ogon i wtedy mógł je ukraść - powiedziała właścicielka Stajni Mirowo.
Za pomoc w znalezieniu zwierząt przewidziano nagrodę pieniężną. Właściciele kangurów nie precyzują, jaka dokładnie kwota przypadnie w udziale osoby, która wskaże złodzieja. Kradzież została zgłoszona na policję, sprawą zajmuje się Komisariat IV Policji w Bielsku-Białej.
Zobacz też: Kangur w wielkim mieście. Zaskakujące wideo z Australii
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.