Jak to możliwe, by w XXI wieku jakiś kraj zniknął z mapy? Cóż, w Chinach nie z takimi zagadnieniami mierzyła się już władza i tym razem pokazała, że jest w stanie "wymazać" dowolne państwo z przeglądarek. Tym razem padło na Izrael, co odkryli zaskoczeni internauci. Owszem, zarys kraju na mapie jest obecny. Ale jego nazwa już nie.
Czytaj także: Zmora Izraela - Yehez Aman. Wywiad i kontrwywiad Hamasu
Wszystko wydarzyło się nagle i bez ostrzeżenia, Izraela nie znajdziecie już w przeglądarkach Baidu oraz Alibaba. Obie należą do spółek, które są zależne od władz Chińskiej Republiki Ludowej, a ta po cichu wspiera Palestyńczyków. I właśnie jako wyraz wsparcia dla bojowników Hamasu odebrano nagłe "zniknięcie" Izraela na mapach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
O dziwnym przypadku, który raczej nie miał do tej pory precedensu, napisał "The Wall Street Journal". Jak zauważono w dzienniku, nazwa "Izrael" nie pojawia się na internetowych mapach Baidu oraz Alibaba. Mapy pokazują uznane na świecie granice Izraela, są też terytoria palestyńskie i kluczowe miasta. Ale nie ma nazwy kraju.
To o tyle zaskakujące, że Chiny do tej pory za wszelką cenę utrzymywały status kraju neutralnego i zaprzeczały, by miały się opowiadać po którejś ze stron konfliktu. Tak w starciu izraelsko-palestyńskim, jak na przykład w wojnie ukraińsko-rosyjskiej. Choć kraje Zachodu są przekonane, że Pekin zbroi Rosjan i wspiera ich gospodarczo.
Ale władze Państwa Środka zarzekają się, że ten proceder w ogóle nie ma miejsca.
Konflikt na Bliskim Wschodzie, w który mocno zaangażowany jest Iran, pozwolił Chińczykom wypracować nowe sojusze oraz nowe stanowisko. Ich współpraca z Rosją zacieśnia się od zeszłego roku, do tego Moskwa nie kryje bliskich relacji z Teheranem, a także walczącym o swoje Hamasem. Stąd tylko krok do porozumienia i współpracy.
Na razie Chiny zdobyły się na drobny, acz znaczący gest wobec bojowników, którzy zarzekają się, że chcą wyzwolić Palestynę i pokonać Żydów. Jeśli dodamy do tego, że największym sojusznikiem Izraela są Stany Zjednoczone, które ostro rywalizują z Chinami o pozycję mocarstwa numer jeden na świecie, wszystko staje się jasne.
Oby tylko te drobne uszczypliwości i zawierane po cichu sojusze nie przerodziły się nagle w konflikt globalny, którego trzeba się obawiać coraz bardziej.