Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
Mateusz Kaluga
Mateusz Kaluga | 
aktualizacja 

"Kręcił bączki i hałasował". Ludzie grzmią po wypadku w Borzęcinie Dużym

230

Wciąż nie milkną echa wypadku w Borzęcinie Dużym pod Warszawą. W dzień swoich urodzin zginął 12-letni Tymek, który został potrącony przez rozpędzone BMW. Jak się okazuje, mieszkańcy nie raz dzwonili na 112, bo kierowca tego auta nawet o 1 w nocy sprawdzał możliwości samochodu.

"Kręcił bączki i hałasował". Ludzie grzmią po wypadku w Borzęcinie Dużym
Wypadek w Borzęcinie Dużym. (Facebook, Miejski Reporter)

Do tragedii doszło 5 lipca. Tymek z kolegami wybrał się rowerem do sklepu. Chłopcy jechali chodnikiem, ulicą Kosmowską. Nagle rozpędzone auto z ogromnym impetem wjechało w dzieci.

Siła była tak ogromna, że Tymek został wyrzucony w górę, przeleciał parę metrów nad ogrodzeniem i wylądował w krzakach. Niestety zmarł na miejscu. Drugi z chłopców miał więcej szczęścia, bo skończyło się na złamanej nodze, jego życiu nie zagra niebezpieczeństwo.

Kierującym był 26-letni Sebastian H., który miał prawie 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Do wypadku miało dojść, ponieważ podczas wyprzedzania stracił panowanie nad pojazdem i wjechał na chodnik. Jak pisze "Fakt", chwilę przed tragedią, mężczyzna miał odebrać samochód z warsztatu. Auto miało należeć do kolegi.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Warunki pracy w restauracji obok budowy w Międzyzdrojach
Sebastian H. przyznał, że brał udział w zdarzeniu, jednak co do kwestii zarzucenia mu winy, to podnosił inne okoliczności. Na tym etapie śledztwa nie mogę o tym mówić. Nie kwestionuje również tego, że spożywał alkohol. Co do zażywania ewentualnych środków odurzających nie podał takich informacji. Ale to zostanie dogłębnie zbadane, ponieważ pobrano mu krew — mówił prokurator Krzysztof Sakowski. Nie wyraził też skruchy.

Auto dokuczało mieszkańcom Borzęcina

Mieszkańcy Borzęcina Dużego po tragedii donosili, że niejednokrotnie zgłaszali policji, iż Sebastian H., szaleje swoim autem na ulicach.

To auto ktoś tu upalał na naszych ulicach co dwa-trzy dni – mówi portalowi brd24.pl Jarosław Stolarski, dyrektor szkoły z pobliskiego Piastowa. – Nie wiem, kto w tym aucie tak u nas szalał, bo kierowcy nie widziałem, ale uprzykrzał nam życie. Czasem już o 16 widać było kursującego po piwko. Najgorzej, że kręcił te bączki na asfalcie i hałasował na końcu naszej ulicy także w środku nocy, zdarzało się to i o 1 w nocy – opisuje. I dodaje, że trzy tygodnie temu zadzwonił w tej sprawie na policję. Twierdzi też, że jego sąsiedzi również zgłaszali niebezpiecznie jeżdżącego kierowcę BMW. – No ale policji tu widać nie było – mówi Jarosław Stolarski.

Komenda Stołeczna Policji uważa z kolei w rozmowie z brd24.pl, że takich zgłoszeń nie otrzymała.

Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Łatwiejszy dostęp do pomocy psychologicznej dla nastolatków? "Zmiany od dawna oczekiwane"
Groźny wypadek w Piotrkowie. Samochód wjechał w przystanek
Skandaliczna interwencja w Gdańsku. "Nie jestem zwykłym psem"
"Straszna tragedia". Szkoła żegna 14-letnią Natalię
Banan i kawałek taśmy klejącej. Kontrowersyjne dzieło sprzedane za miliony
Lewandowski nigdy nie był tak szczery. Otrzymał ważny telefon
Sukces astronomów. Uchwycili umierającą gwiazdę spoza Drogi Mlecznej
Mieszkają w Polsce, a pracują w Niemczech. Opowiedzieli o zarobkach
Starych samochodów nie będzie można naprawić? Komisja Europejska wyjaśnia
To odróżnia Ronaldo od Messiego. Laureat Złotej Piłki wskazał szczegół
Robert Lewandowski idzie po Złotą Piłkę? Znany portal pokazał swój ranking
Białoruska propaganda straszy Polską. "Demony chcą przejąć Białoruś"
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić