Do tragedii doszło 5 lipca. Tymek z kolegami wybrał się rowerem do sklepu. Chłopcy jechali chodnikiem, ulicą Kosmowską. Nagle rozpędzone auto z ogromnym impetem wjechało w dzieci.
Siła była tak ogromna, że Tymek został wyrzucony w górę, przeleciał parę metrów nad ogrodzeniem i wylądował w krzakach. Niestety zmarł na miejscu. Drugi z chłopców miał więcej szczęścia, bo skończyło się na złamanej nodze, jego życiu nie zagra niebezpieczeństwo.
Kierującym był 26-letni Sebastian H., który miał prawie 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Do wypadku miało dojść, ponieważ podczas wyprzedzania stracił panowanie nad pojazdem i wjechał na chodnik. Jak pisze "Fakt", chwilę przed tragedią, mężczyzna miał odebrać samochód z warsztatu. Auto miało należeć do kolegi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sebastian H. przyznał, że brał udział w zdarzeniu, jednak co do kwestii zarzucenia mu winy, to podnosił inne okoliczności. Na tym etapie śledztwa nie mogę o tym mówić. Nie kwestionuje również tego, że spożywał alkohol. Co do zażywania ewentualnych środków odurzających nie podał takich informacji. Ale to zostanie dogłębnie zbadane, ponieważ pobrano mu krew — mówił prokurator Krzysztof Sakowski. Nie wyraził też skruchy.
Auto dokuczało mieszkańcom Borzęcina
Mieszkańcy Borzęcina Dużego po tragedii donosili, że niejednokrotnie zgłaszali policji, iż Sebastian H., szaleje swoim autem na ulicach.
To auto ktoś tu upalał na naszych ulicach co dwa-trzy dni – mówi portalowi brd24.pl Jarosław Stolarski, dyrektor szkoły z pobliskiego Piastowa. – Nie wiem, kto w tym aucie tak u nas szalał, bo kierowcy nie widziałem, ale uprzykrzał nam życie. Czasem już o 16 widać było kursującego po piwko. Najgorzej, że kręcił te bączki na asfalcie i hałasował na końcu naszej ulicy także w środku nocy, zdarzało się to i o 1 w nocy – opisuje. I dodaje, że trzy tygodnie temu zadzwonił w tej sprawie na policję. Twierdzi też, że jego sąsiedzi również zgłaszali niebezpiecznie jeżdżącego kierowcę BMW. – No ale policji tu widać nie było – mówi Jarosław Stolarski.
Komenda Stołeczna Policji uważa z kolei w rozmowie z brd24.pl, że takich zgłoszeń nie otrzymała.
Czytaj więcej: Tragedia na Majorce. Nie żyje turysta z Polski
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.