W poniedziałek Kryscina Cimanouska otrzymała polską wizę humanitarną. W środę natomiast miała dotrzeć do Warszawy.
Tak się jednak nie stanie. Agencja Reutera i telewizja BBC podały, że białoruska lekkoatletka odleciała z Tokio do Wiednia.
Według ustaleń dziennikarskich plany Cimanouskiej zmieniły się w ostatniej chwili. Chodziło o kwestie bezpieczeństwa. Zawodniczka podobno wszystko uzgodniła z polskimi dyplomatami.
Przypomnijmy, że informację o przylocie Cimanouskiej do Polski podawał m.in. premier Mateusz Morawiecki. Jeszcze we wtorek ambasador Polski w Japonii Paweł Milewski przekazał na Twitterze, że rozmawiał w swoim biurze z białoruską biegaczką.
Ma się dobrze i dziękuje nam wszystkim za wyciągnięcie pomocnej dłoni przeciwko tym, którzy nie życzą jej dobrze. To świetne uczucie dla dyplomaty, który próbuje pomóc komuś, kto pilnie potrzebuje wsparcia - pisał.
Czytaj także: Obmacywał stewardesy. Przyklejono go do siedzenia
Tokio 2020. Kryscina Cimanouska pod ścianą
Nie tak Kryscina Cimanouska wyobrażała sobie wylot na igrzyska olimpijskie Tokio 2020. Po tym, jak skrytykowała władze białoruskiego związku sportowego, została wycofana z udziału w igrzyskach. Musiała się spakować, a następnie przewieziono ją na lotnisko, skąd miała trafić na Białoruś.
Lekkoatletka zgłosiła się wówczas do japońskiej policji. Tłumaczyła, że boi się o swoje bezpieczeństwo. Następnie schroniła się w polskiej ambasadzie, by teraz wyruszyć do Austrii. Jej mąż natomiast uciekł z Białorusi na Ukrainę.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.