Trwa napięcie między Francją a Turcją, które zapoczątkował prezydent Turcji. Recep Tayyip Erdogan powiedział, że prezydent Francji Emmanuel Macron potrzebuje leczenia psychiatrycznego w związku ze swoim stosunkiem do muzułmanów.
Zaledwie dwa tygodnie po brutalnym ataku na nauczyciela we Francji, w czwartek 29 października, ponownie doszło tam do zamachu na tle religijnym. Tym razem 21-letni emigrant z Tunezji zaatakował nożem modlących się wiernych w kościele w Nicei. Trzy osoby nie żyją, wiele jest rannych. Cały świat jest wstrząśnięty atakami we Francji.
Tymczasem zagraniczne media informują o tym, że w czwartek wieczorem Tureccy fanatycy, którzy są zwolennikami prezydenta Turcji Erdogana, wyszli na ulice miasta Dijon i wykrzykiwali "Allahu Akbar". Demonstrację przerwała policja, która rozgoniła tłum za pomocą gazu łzawiącego.
Czytaj także: Zamach w Nicei. Wiadomo, kto stał za atakiem
W mediach społecznościowych pojawiły się nagrania z zamieszek. Jak informują lokalne media, policja musiała użyć gazu łzawiącego, aby uniknąć starcia z przechodniami.
Centralna Rada Ormiańskiego Komitetu Narodowego (ANC) Francji napisała na swojej stronie na Facebooku, że członkowie tureckiej organizacji i ruchu nacjonalistycznego Grey Wolves wyszli na ulice Dijon z groźbami użycia siły wobec Ormian.
Po Vienne i dziesiątkach innych miast Grey Wolves Erdogana wyszły na ulice - jak zwykle wzywając do przemocy i nienawiści, machając turecką flagą. Oczekujemy ostrej reakcji ze strony francuskiego ministra spraw wewnętrznych - czytamy w oświadczeniu ANC France.
28 października policja interweniowała także, aby rozproszyć podobną demonstrację w Décines-Charpieu, mieście na przedmieściach Lyonu, w którym znajduje się pomnik poświęcony ludobójstwu Ormian.
Tymczasem kilka godzin po ataku terrorystycznym w Nicei premier Malezji Mahathir Mohamad zamieścił oburzający wpis na Twitterze. "Muzułmanie mają prawo do złości i zabijania milionów Francuzów za masakry z przeszłości" - napisał premier Malezji w mediach społecznościowych.