Nie ma tematu, w którym odsunięty od kapłańskiej posługi były salezjanin nie czułby się ekspertem.
Tym razem nie z ambony, lecz z Pismem Świętym w ręku i stojącą na stole figurką Maryi robiącą za religijne tło, były ksiądz postanowił skomentować sposób ubioru kobiet odwiedzających kościół podczas nabożeństw.
Jeżeli jestem niewiastą, która się nieskromnie ubiera, to prawdopodobnie zauważam, że idąc do kościoła wzbudzę swoją osobą zainteresowanie - przestrzega już w pierwszym zdaniu Woźnicki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dalej były ksiądz pyta zaczepnie: "No bo komu niewiasta chce się podobać idąc do kościoła? Ze względu na kogo użyje w stroju ten, czy inny detal?
Następnie ksiądz wymienia przykłady "detali", o które mu chodzi. Są wśród nich kolczyki i pomalowane usta. Woźnicki zaznacza, że przecież kobiety nie robią tego dla pana Boga i wyśmiewa argumentacje, że mogą chcieć ładnie wyglądać po prostu dla samych siebie.
Co to niby znaczy, ze mam się sobie podobać? To przecież głupie - stwierdza autorytarnie. - Do kościoła nie idę po to, żeby się dobrze czuć - tłumaczy.
Woźnicki dodaje, że próżność nie zawsze dotyczy kobiet. W wykładzie księdza dostaje się też kierowcom spoza dużych aglomeracji miejskcih.
Na wioskach szczególnie dobrze się to zauważa. Kto tylko furę dobrą sobie kupi, to jak wcześniej starym gratem stawał gdzieś gdzie go nie widać, to nagle podjedzie pod same drzwi kościoła - opowiada.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.