Członkowie Ruchu Księcia Filipa wierzą, że książę Filip był potomkiem ducha ich przodków, który czuwa nad nimi i zapewnia im bezpieczeństwo. Został w końcu mianowany najwyższym wodzem plemienia. Plemię ma wiele zdjęć księcia, które stały się wręcz obiektem kultu.
Gdy mąż królowej Elżbiety trafił do szpitala, lud odprawił rytuały mające dodać mu siły i zdrowia. Z niecierpliwością czekali na wiadomość o poprawie jego stanu, ale niestety książę zmarł.
Lud ma zamiar pożegnać księcia w nietypowy sposób. - To będzie pewnie jakiś rytualny płacz, jakieś specjalne tańce. Skupimy się na mężczyznach pijących kavę, to jest klucz do otwarcia drzwi do niematerialnego świata. Nie chodzi o to, żeby się upić. To łączy świat materialny ze światem niematerialnym - powiedział Kirk Huffman, autorytet w Ruchu Księcia Filipa, cytowany przez "Daily Telegraph".
Książę Filip miał odwiedzić wyspę w 2018 roku. Niestety już wtedy nie był na siłach na tak długie podróże. W jego zastępstwie przyjechał jego syn - Karol. On również został odpowiednio uhonorowany.
Co teraz? Czy po śmierci księcia jego kult ustanie? Antropolog Pan Huffman, który spędził 18 lat na Vanuatu, twierdzi, że to mało prawdopodobne. Jednocześnie zaznaczył, że jest za wcześnie, aby mówić, co się wydarzy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.