Do nietypowego zdarzenia doszło w czwartek na parkingu dyskontu przy ul. Wrocławskiej w Sobótce. Z impetem zatrzymała się na nim honda HRV, z której dosłownie wypadł mężczyzna. Świadkowie rozpoznali w nim miejscowego proboszcza, księdza Marka. Miał on nie zorientować się, że nie znajduje się na parkingu, tylko wciąż na ulicy.
Świadkowie twierdzą, że dziwne zachowanie wynikało ze spożycia alkoholu. Ksiądz chciał w pierwszej chwili wsiąść z powrotem do samochodu, ale został zatrzymany przez przechodniów. Świadkowie wezwali na miejsce policję.
Kiedy duchowny przebywał w radiowozie, dotarło do niego, co mu może grozić za jazdę po pijaku. Wówczas miały mu puścić nerwy i miał się rozpłakać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Całą sytuację obserwował lokalny dziennikarz, Robert Krajewski. To on jako pierwszy przekazał za pośrednictwem mediów społecznościowych, że duchowny "wydmuchał 0,75, co oznacza, że miał 1,5 promila we krwi". Informacje potwierdziła policja, ale nie uściśliła, że chodzi o proboszcza.
Czytaj także: Wielu jest zbulwersowanych. Siostra zakonna w ZUS
W Sobótce miejscowi policjanci podejmowali interwencję wobec pijanego kierowcy. Takie zgłoszenie wpłynęło od bezpośrednich świadków. Okazało się, że 67-letni mężczyzna ma prawie 1,5 promila we krwi. Będzie wobec niego prowadzone postępowanie – przekazał portalowi gazetawroclawska.pl komisarz Wojciech Jabłoński z KMP we Wrocławiu.
SUV, którym poruszał się ksiądz, został załadowany na lawetę, która przewiozła go na policyjny parking.
Podwójna kara za jedno przewinienie
Samochód to nie jedyny koszt, jaki poniósł ksiądz Marek za swoje nieprzemyślane zachowanie.
Natychmiast po otrzymaniu informacji o zatrzymaniu księdza został on odwołany z funkcji proboszcza, otrzymał nakaz opuszczenia parafii i udania się do miejsca wskazanego przez metropolitę. Tego samego dnia na jego miejsce w parafii został mianowany administrator, który podjął obowiązki duszpasterskie – zaznaczył w rozmowie z portalem fakt.pl ks. Rafał Kowalski, rzecznik archidiecezji wrocławskiej.
O księdzu Marku było już głośno 5 lat temu, kiedy dopuścił Edwarda P., duchownego skazanego za molestowanie chłopców, aby odprawiał msze w jego parafii, a nawet prowadził wielkopostne rekolekcje. Proboszczem ksiądz Marek był już od 20 lat. Zdaniem wiernych problem z alkoholem miał już od jakiegoś czasu.
Czytaj także: Polski ksiądz półnagi. Skandal w kościele
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.