Rajd ministra Michała Dworczyka opisał "Fakt". Członek rządu gnał jak szalony ulicami Warszawy, by zdążyć ze studia Polskiego Radia na obchody 159. miesięcznicy smoleńskiej. Jego kierowca używał niebieskich sygnałów świetlnych oraz dźwiękowych, by przedrzeć się przez korki. Sprawa szybko się jednak wydała.
Czytaj także: Michał Dworczyk przeprasza. Ogłosił rezygnację
Dworczyk publicznie przeprosił, a ponadto zadeklarował, że rezygnuje z wykorzystywania samochodu służbowego. "Kierowca wyciągnął policyjny kogut na dach i włączył niebieskie sygnały świetlne" - opisywała bulwarówka. Ponieważ nie było to działanie zasadne, pojawiły się wiadomości, że kierowca ministra dostanie srogą karę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ile miałby wynieść mandat? Nawet do 30 tysięcy złotych. I tutaj pojawia się apel do ministra bez teki. "Fakt" przeprowadził szybką sondę wśród Polaków, którzy uważają, że Michał Dworczyk powinien z własnej kieszeni opłacić mandat za rajd po ulicach Warszawy. I podać się do dymisji.
Powinien ponieść konsekwencje - uważa pan Wojciech.
Wstyd, że mamy taką władzę - dodała pani Bożena.
Jestem tym oburzona - twierdzi pani Małgorzata.
Powinien przestać być ministrem - proponuje pani Aldona.
Wszyscy rozmówcy "Faktu" są zgodni, że Michał Dworczyk powinien zapłacić karę i wziąć na siebie ciężar odpowiedzialności za swój wybryk. Wszak to na jego polecenie kierowca musiał łamać przepisy w centrum miasta. Część komentatorów uważa, że były szef KPRM powinien odejść ze stanowiska.