Okolice nocy sylwestrowej to zawsze nie tylko czas zabawy i podsumowań, ale również - już standardowo - gorącej dyskusji w temacie sprzedaży i wykorzystywania materiałów pirotechnicznych. Najwięcej dyskusji budzą oczywiście fajerwerki - to tutaj widać największe rozwarstwienie, jeżeli chodzi o opinie różnych ludzi.
Trochę inaczej sprawa wygląda, jeżeli mowa na przykład o petardach hukowych i innych tego typu produktach. O ile w przypadku fajerwerków ogromny hałas można tłumaczyć pięknymi rozbłyskami i wzorami na niebie, tak w przypadku petard ten argument całkowicie odpada. Takie materiały nie tylko generują ogromny huk, ale również potrafią być bardzo niebezpieczne w niepowołanych rękach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niestety w okolicach przełomu roku nie brakuje osób, które postanawiają wykorzystać szeroko dostępną pirotechnikę w złych celach. Dowodem tego jest niestety post, który w sobotni wieczór pojawił się na facebookowym fanpage'u Stowarzyszenia "Radość z pomagania".
Na profilu fundacji dobroczynnej pojawił się przykro wyglądający post. Okazało się, że do jednej z warszawskich jadłodzielni przeznaczonych dla osób w potrzebie ktoś postanowił wsadzić odpaloną petardę. Efekt oczywiście mógł być tylko jeden - wybuch, w wyniku którego lodówka została uszkodzona, a jedzenie w niej przechowywane całkowicie zniszczone.
- Kochani, niestety niektórzy mają chyba tylko po to głowę, żeby im do szyi nie napadało podczas deszczu. Jadłodzielnia Falenica po wybuchu petardy w lodówce. Drogi piromanie, jeśli nie wiesz, gdzie odpalać, to napisz, podpowiemy gdzie jeszcze możesz, żeby doznania były niezapomniane - możemy przeczytać na profilu Stowarzyszenia "Radość z pomagania".
Oburzający akt wandalizmu. Ludzie z dobrym sercem nie pozostali obojętni
Rozgoryczenie członków organizacji jest jak najbardziej zrozumiałe. Absolutnie bezmyślny wandalizm, bo tak to trzeba dosadnie nazwać, doprowadził nie tylko do uszkodzenia jadłodzielni, ale również znajdującego się w niej jedzenia, które dla osób potrzebujących mogłoby być jedynym posiłkiem. Na takie zachowania nie powinno być przyzwolenia w społeczeństwie.
Historia ma jednak częściowy happy end. Okazało się, że z samego rana jadłodzielnia została umyta przez jednego z członków lokalnej społeczności i zapełniona jedzeniem. Zdjęcie pojawiło się w komentarzu pod oryginalnym postem stowarzyszenia. Niestety jednak nadal nieznane są dane sprawcy i ustalenie go może być niestety niemożliwe, lecz dobrze widzieć, że los potrzebujących nie jest obojętny wszystkim.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.