Ustawa ta była postulatem Kukiza. Jak mówi sam poseł w rozmowie z o2.pl, to projekt, który ma znacząco podnieść transparentność życia publicznego. Przekonuje, że był tworzony z myślą m.in. o młodych ludziach, którzy często mają blokowane drogi do wejścia np. w świat polityki.
Ale część ustawy ma wejść w życie dopiero za dwa lata. Z zastrzeżeniem wyjątku niemożności łączenia funkcji wójta, burmistrza, prezydenta miasta, posła i senatora z zasiadaniem w spółkach Skarbu Państwa i spółkach samorządowych. To ruszy dopiero od początku kolejnej kadencji. Dlaczego?
Gdybyśmy to wrzucili teraz, to zaistniałoby duże prawdopodobieństwo konieczności rozpisania nowych wyborów samorządowych, bo nie jest tajemnicą, iż większość burmistrzów czy prezydentów miast "dorabia" właśnie w takich spółkach. Oczywiście, że chciałbym jak najostrzejszej ustawy w kwestiach antykorupcyjnych, ale mam trzech posłów, a nie 300 i w pewnych momentach muszę zrobić krok w tył - tłumaczy o2.pl Kukiz.
Pamiętać, kto wylewał pomyje
Kukiz spotkał się z bardzo ostrą reakcją za swoje głosowanie w sprawie "lex TVN" w sierpniu. O mały włos nie doszło wtedy do upadku rządu, gdy Zjednoczoną Prawicę z hukiem opuściło Porozumienie Jarosława Gowina, które nie akceptowało ustawy.
Głosami dosłownie kilku posłów, w tym koła poselskiego Kukiza, Sejm ustawę przegłosował. Wiele osób zarzucało wtedy Kukizowi, że "sprzedał się" PiS. Radosław Sikorski nazwał Kukiza "sprzedajnym durniem albo szmatą". Kukiz przekonuje, że nic nie dostał od PiS ani on, ani jego posłowie.
Trzeba pamiętać, kto wylewał na mnie pomyje. Jestem chyba jedynym politykiem w Polsce, który nie pobiera subwencji (od 2015 około 40 mln zł zostawiłem w kieszeni podatnika), nie zasiada w spółkach, nie ma i nie chce ministerstw i dopłaca z własnych pieniędzy do działalności proobywatelskiej. Wracając do hejterów, a szczególnie do tych, którzy zarzucają mi jakieś rzekome korzyści, które rzekomo przyjąłem, odpowiem tylko jedno - nie oceniaj innych swoją miarą - mówi polityk o2.pl.
Posłowie zadowoleni mniej
Nieoficjalnie, z sejmowych kuluarów słychać jednak, że posłowie koła Kukiza są zadowoleni mniej, niż przewodniczący. Osoby zbliżone do ugrupowania wspominają, że w mniej oficjalnych rozmowach "kukizowcy" nie cieszą się z braku propozycji stanowisk i większych zarobków. Jeszcze w sierpniu pojawiały się np. spekulacje, że Jarosław Sachajko miał być kuszony ofertą teki ministra rolnictwa. Później jednak plotki te ucichły. Kukiz broni się przed tym, by nie być oskarżanym o "sprzedanie się".
Paweł wszystkie rozmowy z kluczowymi postaciami, w tym rozmowy z Jarosławem Kaczyńskim zaczyna od tego, że nie chce słyszeć o apanażach. Dlatego oskarżanie go o korupcję polityczną jest wyjątkowo niesprawiedliwe - informuje nas osoba z bliskiego otoczenia muzyka.
Ludzie związani z ugrupowaniem mówią, że byli kuszeni przez PiS. Ani jednak Sachajko, ani Stanisław Żuk, ani nikt z ich rodzin nie trafił do resortów czy spółek skarbu państwa. Zagłosowali za ustawą "lex TVN", jednak na razie o niej ucichło. W Senacie została odrzucona. A Kukiz walczy o swoje ustawy: antykorupcyjną i antysitwową. Podczas gdy dwóch posłów, na których "wisi" teraz koalicja nie jest szczególnie szczęśliwych, że nadal są tylko szeregowymi posłami.
Co jest w projekcie?
Projekt zaproponowany przez Kukiza zakłada m.in., że skazani za korupcję nie będą mogli ubiegać się o środki publiczne w ramach przetargów; sąd będzie mógł pozbawić skazanego za korupcję praw publicznych.
Partie polityczne będą zaś miały obowiązek prowadzenia i aktualizacji rejestrów wpłat, które będą umieszczane w Biuletynie Informacji Publicznej. Obowiązkiem ma być też prowadzenie rejestru zawieranych umów, także udostępnianego w BIP. Umowy takie mają publikować również samorządy.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.