Australijka była tak zbulwersowana swoją obserwacją, że postanowiła podzielić się nią na facebookowej grupie konsumenckiej "Budget Friendly Meals Australia". Kobieta wyjaśniła, że zakupiła kilogram mielonej wołowiny w popularnej w Australii sieci sklepów Coles. Kiedy wróciła do domu, naszło ją na przemyślenia.
W domu kobieta ugotowała mięso, a gdy je odsączyła, zauważyła, że produktu jest podejrzanie mało. Postanowiła zważyć wołowinę na wadze kuchennej. Jak się okazało, mięso po poddaniu obróbce termicznej ważyło już tylko 641 g.
Ugotowane i odsączone. Sama woda. Jest coraz gorzej. Jestem rozczarowana. Gdzie robicie zakupy, które dają pewność jakości za pieniądze wydane na mięso mielone? – napisała poirytowana mieszkanka Perth w poście na portalu społecznościowym.
Mięso mielone ważyło mniej. Oszustwo czy niedopatrzenie klientki?
Wpis kobiety wywołał spore emocje wśród innych użytkowników. Internauci zastanawiali się w komentarzach, skąd ta różnica w wadze towaru. Dzielili się swoimi doświadczeniami z zakupów. Wielu wskazuje, że popularnym marketom nie można do końca ufać, a mięso lepiej kupować u sprawdzonego rzeźnika. Czy to coś zmienia?
Mieszkam w Melbourne, ale teraz kupuję całe nasze mięso od renomowanego rzeźnika w okolicy! Jakość jest o wiele lepsza, trochę drożej, ale warto - napisał jeden z użytkowników Facebooka pod postem Australijki.
Niektórzy popierali kobietę, twierdząc, że została oszukana przez sklep. Znaleźli się jednak i tacy, według których to Australijka nie ma racji. Ci tłumaczą natomiast, że mięso po obróbce zawsze waży mniej, gdyż surowe zawiera w sobie duże ilości wody.
Proste wyszukanie w Google dotyczące zawartości wody w mięsie oszczędziłoby jej wstydu - skomentował jeden z internautów.
Gdyby tylko uważałaby na lekcjach w szkole... Ciała ssaków to "balony z wodą"! - zauważyła inna osoba.