Instytut Badań nad Wojną (ISW) to amerykański think tank, który z uwagą śledzi sytuację geopolityczną na świecie. Prowadzi on bardzo regularne raporty m.in w sprawie rosyjskiej agresji na Ukrainę, konfliktu izraelsko-palestyńskiego, napięć na linii Korea Północna - Korea Południowa, chociaż ich obszar zainteresowania jest o wiele szerszy.
W raporcie, który został opublikowany 14 lutego, ISW pochyla się nad jego zdaniem rosnącym napięciem na linii Mołdawia - Rosja. W ostatnich tygodniach nastąpiło bowiem niepokojące zaostrzenie relacji, a Instytut wskazuje, że obecne zachowania rosyjskich polityków mogliśmy już obserwować w przeszłości. I wcale nie jest to dobry znak.
ISW odnosi się szczególnie mocno do najnowszej wypowiedzi Siergieja Ławrowa. Słowa, które padły z jego ust podczas jego ostatniego wystąpienia w Dumie Państwowej, zdaniem ekspertów mogą być potencjalnym usprawiedliwieniem kolejnych działań wymierzonych w Kiszyniów, a nawet hipotetycznych aktów agresji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Minister spraw zagranicznych Rosji miał stwierdzić, że mołdawski rząd jest w pełni kontrolowany przez Unię Europejską i Stany Zjednoczone. To zaś ma być głównym powodem wstrzymania pokojowych rozmów pomiędzy mołdawskim rządem, a władzami Naddniestrza - nieuznawane przez większość świata państwo na terenach Mołdawii.
Przez lata negocjacje były prowadzone w układzie 5+2. W ich skład wchodziły Rosja, Ukraina Naddniestrze, Mołdawia i OBWE jako mediatorzy, a w roli obserwatorów obsadzone były UE oraz USA. 28 stycznia 2024 wicepremier Mołdawii Oleg Serebian stwierdził, że w obliczu wojny w Ukrainie wznowienie rozmów 5+2 z udziałem Rosji jest niemożliwe.
Ławrow porównał Mołdawię do Ukrainy. Eksperci ostrzegają przed następstwami
Ławrow zareagował na te słowa dość agresywnie. Stwierdził, że Rosja jest "zaniepokojona losem" swoich obywateli mieszkających w Naddniestrzu (mieszka tam ok. 200 tys. Rosjan) i "nie pozwoli im stać się ofiarami kolejnej zachodniej agitacji".
Obecną sytuację uznaje za analogiczną względem wydarzeń z 2013 roku. Wtedy to UE miała dać "ultimatum" Wiktorowi Janukowyczowi - Zachód albo Rosja. Dalsze wydarzenia miały zaś "zmusić Rosję do rozpoczęcia specjalnej operacji wojskowej w celu ochrony tych, którzy sprzeciwili się zamachowi stanu" w Ukrainie.
Ponownie powróciły również słowa o "ochronie rodaków za granicą", co ma uzasadniać okupowanie obszaru Naddniestrza przez rosyjskie wojska od 1992 r., a także wszystkie zbrodnicze działania względem Ukrainy w ostatnich 10 latach.
Czytaj również: To naprawdę powiedział Ławrow. Apeluje do Rosjan
ISW nie ma wątpliwości, że takie słowa mają przygotowywać grunt i być swoistym alibi na wypadek sytuacji, gdyby Rosja rzeczywiście zaatakowała Mołdawię - czy to w sposób konwencjonalny, czy to w formie wojny hybrydowej.
-Kreml prowadzi przeciwko Mołdawii operacje informacyjne bardzo podobne do tych, które Kreml stosował przed inwazjami na Ukrainę w 2014 i 2022 roku, prawdopodobnie w celu ustalenia warunków uzasadniających ewentualną przyszłą eskalację przeciwko Mołdawii. [...] Wcześniej twierdzili, że władze Mołdawii próbują ekonomicznie "zdusić" Naddniestrze, a także uniemożliwiają dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu i stoją w obliczu powszechnego niezadowolenia wewnętrznego wobec polityki rządu Mołdawii - twierdzi Instytut Badań nad Wojną.
Oczywiście nie sposób przewidzieć, czy i kiedy takie przepychanki mogłyby przerodzić się w realne zagrożenie konfliktem. ISW jednak podkreśla, że słów Ławrowa zdecydowanie nie warto lekceważyć mając na uwadze wcale nie tak odległą historię.
Termin ewentualnej rosyjskiej operacji hybrydowej w Mołdawii jest niejasny, ale Kreml tworzy warunki, aby wkrótce była ona możliwa - kończy swój raport ISW.