Rosyjska dyplomacja i jej zwierzchnik, Siergiej Ławrow, mają kłopoty. Deklaracja dyplomaty Borysa Bondariewa wywołała potężne zamieszanie w gmachu przy placu Smoleńskim. A może być jeszcze gorzej, jeśli potwierdzą się doniesienia z Rosji.
Jeden z rosyjskich kanałów w komunikatorze Telegram donosi, że Ławrow może mieć większy problem. Na biurku Władimira Putina wylądował bowiem raport. A w nim znalazły się także nazwiska ponad 100 kolejnych "niepewnych" dyplomatów, którzy mogliby zdecydować się na podobny do Bondariewa krok.
Kanał podaje, że raport przygotowany został przez Nikołaja Patruszewa. Dla Ławrowa nie jest to dobra wiadomość. Patruszew - były szef FSB i sekretarz Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej - ma nie przepadać za Ławrowem. Dlatego miał być bardzo ucieszony możliwością podstawienia nogi nielubianemu szefowi MSZ.
Na liście znalazło się 100 nazwisk. Do każdego, jak opisuje kanał Generall SVR dołączone miały być także opisy z powodami, dla których dyplomaci mieliby chcieć "zdradzić". Trudno oczywiście wyobrazić sobie, by tak ogromna ucieczka nastąpiła naraz, jednak już samo istnienie takiej listy jest poważnym sygnałem alarmowym dla MSZ.
Kwestię tę poruszył w rozmowie z o2.pl mjr Robert Cheda. Były analityk Agencji Wywiadu przekonywał, że gdyby taka sytuacja miała miejsce, gdyby doszło do kolejnych ucieczek i pojawili się renegaci z dyplomacji i służb specjalnych, to mogłoby to oznaczać początek realnej erozji systemu władzy w Rosji. Być może więc przygotowanie takiego raportu przez Patruszewa jest swego rodzaju krokiem wyprzedzającym. Szczególnie, że Bondariew nazwał dyplomację "współwinną" rosyjskiej porażki w pierwszej fazie wojny.
Według whistblowera, który stoi za wyciekiem, MSZ pod wodzą Ławrowa zostało określone jako "zamek z kart na piasku". Krok samego Bondariewa nazwano zaś "pierwszą jaskółką". Uprawdopodabnia to możliwość następnych ucieczek i wypowiedzeń posłuszeństwa.
Sam Władimir Putin miał być zdziwiony "dezercją" Bondariewa. A Ławrowa czeka teraz trudna rozmowa z prezydentem. Niemniej Putin nie może podjąć żadnych zdecydowanych kroków wobec rosyjskich dyplomatów. Po pierwsze: nie wymienia się zespołu na tak wrażliwym kierunku jak dyplomacja w czasie wojny. Po drugie: represje wobec pracowników MSZ mogłyby skutkować kolejnymi ucieczkami.
Czytaj też: Błędy ludzi Putina. Posypią się głowy?
Na to reżim Putina nie może sobie pozwolić. Sam minister zaś niczym nie ryzykuje. MSZ-em kieruje od 18 lat, niejedno w swojej karierze widział. Ma być też zmęczony i w ciągu ostatnich dwóch lat co najmniej pięć razy miał prosić Putina o możliwość odejścia. Jak dotąd, prośby te pozostawały bez odpowiedzi.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.