W środowym artykule "Le Monde" opisuje intensyfikację działań dyplomatycznych podejmowanych przez Warszawę. Ofensywa dyplomatyczna ma zapobiec odsunięciu Europy od stołu negocjacyjnego w sprawie Ukrainy.
Obawiając się niekorzystnych dla Ukrainy warunków pokoju, rząd Donalda Tuska mnoży inicjatywy dyplomatyczne - cytuje fragment wspomnianego artykułu Polska Agencja Prasowa.
Polska stara się uniknąć sytuacji, która mogłaby mieć katastrofalne skutki dla regionu."Le Monde" zauważa, że "w odróżnieniu od Francji i Niemiec, osłabionych z powodu niestabilności politycznej, Warszawa ma silny rząd, wyłoniony w wyborach parlamentarnych w październiku 2023 roku (...). Polska przygotowuje się poza tym do przejęcia 1 stycznia 2025 roku rotacyjnego przewodnictwa w Radzie Unii Europejskiej".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziennik ocenia, że "w czasie, gdy powrót (prezydenta elekta USA) Donalda Trumpa do Białego Domu 20 stycznia 2025 roku będzie wejściem w nieznane, jeśli chodzi o wynik konfliktu na Ukrainie, Warszawa bardziej niż kiedykolwiek uważa się za łącznika między Brukselą i Waszyngtonem".
Stanowisko Donalda Trumpa w sprawie wojny na Ukrainie
Dalsze wsparcie Stanów Zjednoczonych dla Ukrainy po zaprzysiężeniu Donalda Trumpa stoi pod znakiem zapytania. On sam w kampanii wielokrotnie odnosił się do tej kwestii z dużą dozą sceptycyzmu. Deklarował także, że jest w stanie zakończyć konflikt w ciągu 24 godzin.
Trump i jego współpracownicy podkreślają, że to kraje europejskie powinny ponieść większy ciężar związany ze wsparciem Ukrainy. Jak wskazywał "The Wall Street Journal", współpracownicy Trumpa mają postulować zamrożenie konfliktu. Rozważana jest możliwość utworzenia strefy zdemilitaryzowanej, której mieliby strzec żołnierze z takich krajów jak choćby Polska.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.