Lekarz Aleksander Wolczek wzbudził sensację w Nowosybirsku. Aby ułatwić sobie korzystanie z codziennych rzeczy, wszczepił sobie pod skórę niewielkie chipy, które zastępują mu portfel, klucze, bilet na komunikację miejską czy nawet wizytówki.
Jak powiedział, jeden z chipów to przepustka do miejsca pracy. Innego używa jako karty kredytowej. Ma też jeden na nadgarstku, w którym przechowywane są dane kontaktowe i może kopiować je na swój telefon komórkowy.
Chip jest bezpieczny dla organizmu
Kolejny chip to, jak powiedział lekarz, "chip testowy". Na razie zapisał na nim bilet elektroniczny na komunikację miejską. Konstrukcja małego urządzenia elektronicznego jest bardzo prosta — malutki chip znajduje w środku niewielkiej szklanej rurki, która jest bezpieczna dla organizmu. Wszczepia się ona pod skórę za pomocą dużej strzykawki z grubą igłą.
Jak mówi lekarz, w razie potrzeby chipy łatwo można usunąć z organizmu. Pan Aleksander nie zamierza jednak tego robić. Jak mówi, chip bardzo ułatwił jego życie. "Aby dostać się do pracy, trzeba wziąć walizkę, wyjąć z niej kartę, przyłożyć, zabrać i nie zgubić. Ja już zapomniałem o tych problemach" - mówi Wolczek.
Zaczął eksperymentować na sobie
Swój pierwszy chip lekarz wszczepił sobie w 2014 po tym, jak się dowiedział, że małe urządzenia były używane przez weterynarzy już w połowie lat dwutysięcznych. Wtedy dowiedział się, że są już produkowane w USA i Chinach. Zaczął więc eksperymentować na sobie. Pomimo jego wysiłków, które miały spopularyzować chipy, nie są jednak tak popularne, jak się spodziewał.
"To znacznie ułatwia życie"
Specjalny chip wszczepiła sobie również żona lekarza po tym, jak zgubiła cztery karty kredytowe. Teraz małżeństwo załatwia codzienne sprawy bez problemów. "Zamiast tego przy dobrze dopracowanym ruchu wystarczy przyłożyć rękę do czytnika. To znacznie ułatwia ci życie" - mówi w rozmowie z Euronews.