Mariusz Urban od wielu lat był zawodowo związany z Nadleśnictwem Kłodawa. Pasjonat dzikiej przyrody oraz członek Komitetu Ochrony Orłów swoje zawodowe obowiązki wykonywał z ogromnym zaangażowaniem, poświęcając im także swój wolny od pracy czas. Zajmował się obrączkowaniem ptaków (opowiadał o tym w podcaście Lasów Państwowych), kontrolą gatunków oraz monitoringiem lęgów. Dowody swoich działań, publikował na swoim Facebooku.
Czytaj także: Były trzymane w koszmarnych warunkach. Uratowano ich niemal 2 tys. - o2 - Serce Internetu
Szczególnym zainteresowaniem strażnika leśnego od dawna cieszyły się Bieliki. Dlatego gdy w 2020 roku nadleśnictwo Kłodawa zlikwidowało strefę ochrony tego gatunku na podległych mu terenach, interweniował. O obecności ptaków na terenach gdzie rozpoczęły się prace leśne, poinformował swoich przełożonych.
- Notatkę złożyłem do nadleśnictwa. Powiedziałem, że jest to niedopuszczalne. Czułem się zobowiązany, bo wykonuję monitoring od wielu lat - podkreśla w rozmowie z Radiem Zet Mariusz Urban i dodaje, że doświadczony pracownik leśny nie może nie zauważyć obecności takich ptaków na swoim terytorium, bo Bieliki są mocno terytorialne. - Są tu stawy hodowlane, więc to jest jedno wielkie żerowisko. One (Bieliki przyp. red.) nigdy tego miejsca nie opuszczą - komentuje leśnik.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od nagród do bezrobocia
Wcześniej doceniany za swoje zaangażowanie , promowany w mediach społecznościowych przez Lasy Państwowe niespodziewanie popadł w niełaskę. Jego starania o przywrócenie strefy chronionej w miejscu występowania Bielika nie przyniosły żadnego efektu, natomiast przeprowadzone przez nadleśnictwo kontrole podważyły obserwacje przyrodnika, co stało się późniejszą podstawą zwolnienia.
Lasy Państwowe uznały natomiast, że zarzuty Urbana godzą w dobry wizerunek Nadleśnictwa Kłodawa. Leśnik otrzymał wypowiedzenie z końcem czerwca 2022 roku. O tym, czy zwolnienie było zasadne, w październiku zdecyduje Sąd Pracy.