Prof. Zbigniew Lew-Starowicz uwielbiał muzykę, co znalazło odzwierciedlenie w przebiegu pogrzebu cenionego seksuologa i psychiatry. Najbliżsi zmarłego postanowili zadbać o to, żeby w trakcie uroczystości żałobnych wybrzmiały ulubione melodie zmarłego profesora. Jak donosi portal "Fakt", żegnający Lwa-Starowicza bliscy i przyjaciele mogli usłyszeć m.in. utwór "Wonderful World", czy "When the Saints Go Marching In".
Muzyka była z nami zawsze. Budziły nas rytmy latino. Kiedy tata pracował, słychać było jego ukochany jazz — zdradził w trakcie pogrzebu syn zmarłego profesora, Michał Lew-Starowicz.
Uwagę żałobników przyciągał także symboliczny akcent, który umieszczono przy urnie zmarłego profesora. Była to maskotka pluszowego lwa — zwierzęcia, do którego znany i ceniony seksuolog miał słabość, z racji nawiązań do członu jego nazwiska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przy urnie znalazły się także odznaczenia, które prof. Lew-Starowicz otrzymał przez lata swojej działalności zawodowej. Znalazł się tu Krzyż Kawalerski, Krzyż Oficerski, a także Order Odrodzenia Polski.
Tu spoczął prof. Zbigniew Lew-Starowicz
Po mszy żałobnej uczestnicy pogrzebu odprowadzili prochy prof. Zbigniewa Lwa-Starowicza do rodzinnego grobu na Cmentarzu Północnym. Zmarły seksuolog został pochowany obok swojej ukochanej żony Danuty, która odeszła 14 listopada 2020 roku. Para spędziła wspólnie czterdzieści lat.
Choć bliscy zmarłego Zbigniewa Lwa-Starowicza prosili żałobników o nieprzynoszenie kwiatów, zachęcając przekazanie ich równowartości na rzecz Warszawskiego Hospicjum dla Dzieci. Mimo to grób profesora Lwa-Starowicza tonął w kwiatach. Nie zabrakło wieńców od jego dzieci z pierwszego małżeństwa i syna Michała, który zawodowo poszedł w ślady ojca.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.