Od 15 lutego zmieniły się przepisy dotyczące obowiązku przedstawienia przez przyszłych pracowników lub osoby mające zostać dopuszczone do pracy z małoletnimi zaświadczenia o niekaralności za określone przestępstwa. Wymóg ten dotyczy działalności związanej z wychowaniem, edukacją, leczeniem, udzielaniem porad psychologicznych, uprawianiem sportu oraz innymi formami zainteresowań i opieki nad dziećmi.
Czytaj więcej: Jolanta Kwaśniewska zrezygnowała. "Niemalże natychmiast"
Wszystko w związku z ustawą "Lex Kamilek", która została zainicjowana w reakcji na tragiczną śmierć ośmioletniego Kamila z Częstochowy. Chłopiec zmarł na skutek brutalnego znęcania się przez ojczyma. Był przypalany papierosami, sadzany na rozgrzanym piecu. Nikt w szkole nie zauważył jego obrażeń.
Koleżanka po fachu ma segregatory wypchane różnymi zgodami. Na przykład zebrała od rodziców wszystkich uczniów pisemne oświadczenia, że nauczyciel wuefu może dotknąć ich dziecko podczas asekuracji przy wykonywaniu ćwiczeń - opowiada Gazecie Wyborczej Magdalena Mazur, dyrektorka Szkoły Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 12 w Krakowie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W nowelizacji znajdzie się oczywiście weryfikacja karalności przyjmowanych do pracy nauczycieli, część szkół zakazała też kontaktu rodziców i nauczycieli poprzez media społecznościowe.
Na messengerze znajdują się całe grupy klasowe wraz z wychowawcą. Zastanawiam się też, czy jeśli swojemu uczniowi, który startuje w olimpiadzie, napiszę dzień wcześniej: "Trzymam kciuki, dasz radę", to będzie jakaś zbrodnia, czy coś, co podtrzyma dziecko na duchu. A jeśli będę rozmawiał z matką dziecka o uczniu ze swojej prywatnej komórki? - mówił w rozmowie z "Wyborczą" Przemysław Rojek, polonista w krakowskim LO.
Czytaj więcej: Twierdzi, że zgwałcił ją brat. Chcą ją postawić przed sądem
Nauczyciele rozmawiający z portalem wprost przyznają, że nowe przepisy obrażają i paraliżują uczniów. Podają przykład wyjazdu z rodzicami na basen, wówczas dzieciom pomagają suszyć np. włosy. Uczelnie mają również obawy jeśli chodzi o przydzielanie akademików niepełnoletnim studentom.
To nas przerosło. Nie ma dnia, by do kuratorium nie wpływały pytania i uwagi dotyczące ustawy "Lex Kamilek". Problem mają szkoły zawodowe. Dotarły do mnie wieści, że pracodawcy nie chcą przyjmować ich niepełnoletnich uczniów na praktyki. Boją się, że wszyscy ich pracownicy, którzy będą mieli styczność z uczniami, będą musieli dostarczyć zaświadczenia o niekaralności. Nie chcą się w to bawić, bo po pierwsze nie mają na to czasu, a po drugie to kosztuje - mówi w rozmowie z portalem małopolska kurator oświaty Gabriela Olszowska.
Dyrektorka SP nr 2 w Krakowie Jolanta Gajęcka przyznaje wprost: - Zapędziliśmy się z tą ustawą w kozi róg. Ukręciliśmy bicz na siebie. Może intencje były dobre, ale wyszło, jak wyszło. Zamiast kazać szkołom tworzyć własne standardy, trzeba było opracować wspólne - mówi "wyborczej".