Mateusz Kaluga
Mateusz Kaluga| 

"Lex Kamilek" stwarza kłopoty. "Intencje były dobre, ale wyszło, jak wyszło"

23

Wprowadzona ustawa "Lex Kamilek" przysparza sporo kłopotów nauczycielom. Niektórzy przyznają, że wprowadzone przepisy nie są jasne. - To nas przerosło - mówi "Gazecie Wyborczej" małopolska kurator oświaty. - Zapędziliśmy się w kozi róg - dodaje dyrektorka szkoły podstawowej.

"Lex Kamilek" stwarza kłopoty. "Intencje były dobre, ale wyszło, jak wyszło"
W szkołach obowiązuje "Lex Kamilek". (PAP, Szymon Pulcyn)

Od 15 lutego zmieniły się przepisy dotyczące obowiązku przedstawienia przez przyszłych pracowników lub osoby mające zostać dopuszczone do pracy z małoletnimi zaświadczenia o niekaralności za określone przestępstwa. Wymóg ten dotyczy działalności związanej z wychowaniem, edukacją, leczeniem, udzielaniem porad psychologicznych, uprawianiem sportu oraz innymi formami zainteresowań i opieki nad dziećmi.

Wszystko w związku z ustawą "Lex Kamilek", która została zainicjowana w reakcji na tragiczną śmierć ośmioletniego Kamila z Częstochowy. Chłopiec zmarł na skutek brutalnego znęcania się przez ojczyma. Był przypalany papierosami, sadzany na rozgrzanym piecu. Nikt w szkole nie zauważył jego obrażeń.

Koleżanka po fachu ma segregatory wypchane różnymi zgodami. Na przykład zebrała od rodziców wszystkich uczniów pisemne oświadczenia, że nauczyciel wuefu może dotknąć ich dziecko podczas asekuracji przy wykonywaniu ćwiczeń - opowiada Gazecie Wyborczej Magdalena Mazur, dyrektorka Szkoły Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 12 w Krakowie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Sądy zawiniły ws. Łukasza Ż.? "Strzelały kapiszonami"

W nowelizacji znajdzie się oczywiście weryfikacja karalności przyjmowanych do pracy nauczycieli, część szkół zakazała też kontaktu rodziców i nauczycieli poprzez media społecznościowe.

Na messengerze znajdują się całe grupy klasowe wraz z wychowawcą. Zastanawiam się też, czy jeśli swojemu uczniowi, który startuje w olimpiadzie, napiszę dzień wcześniej: "Trzymam kciuki, dasz radę", to będzie jakaś zbrodnia, czy coś, co podtrzyma dziecko na duchu. A jeśli będę rozmawiał z matką dziecka o uczniu ze swojej prywatnej komórki? - mówił w rozmowie z "Wyborczą" Przemysław Rojek, polonista w krakowskim LO.

Nauczyciele rozmawiający z portalem wprost przyznają, że nowe przepisy obrażają i paraliżują uczniów. Podają przykład wyjazdu z rodzicami na basen, wówczas dzieciom pomagają suszyć np. włosy. Uczelnie mają również obawy jeśli chodzi o przydzielanie akademików niepełnoletnim studentom.

To nas przerosło. Nie ma dnia, by do kuratorium nie wpływały pytania i uwagi dotyczące ustawy "Lex Kamilek". Problem mają szkoły zawodowe. Dotarły do mnie wieści, że pracodawcy nie chcą przyjmować ich niepełnoletnich uczniów na praktyki. Boją się, że wszyscy ich pracownicy, którzy będą mieli styczność z uczniami, będą musieli dostarczyć zaświadczenia o niekaralności. Nie chcą się w to bawić, bo po pierwsze nie mają na to czasu, a po drugie to kosztuje - mówi w rozmowie z portalem małopolska kurator oświaty Gabriela Olszowska.

Dyrektorka SP nr 2 w Krakowie Jolanta Gajęcka przyznaje wprost: - Zapędziliśmy się z tą ustawą w kozi róg. Ukręciliśmy bicz na siebie. Może intencje były dobre, ale wyszło, jak wyszło. Zamiast kazać szkołom tworzyć własne standardy, trzeba było opracować wspólne - mówi "wyborczej".

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić