Wszystko zaczęło się od tego, że w piątek na komisariat policji na poznańskich Jeżycach zgłosił się 28-latek. Jak podaje RMF FM, zawiadomił on funkcjonariuszy, że "trzech jego kolegów jest przetrzymywanych przez uzbrojonych przestępców w jednym z hoteli pod Koninem".
Okazało się, że 28-latek to obywatel Serbii. Policja postanowiła przeszukać jego auto, w którym znajdowała się broń maszynowa i amunicja. Na razie trafił na trzy miesiące do aresztu.
Licheń. Fałszywe zgłoszenie
Policja nie zamierzała jednak lekceważyć zgłoszenia Serba. Pod wskazany adres w Licheniu udali się antyterroryści. Szybko się okazało, że nikt nikogo nie przetrzymuje, co pewnie było dla nich niemałym zaskoczeniem.
Na miejscu zastali wyłącznie trzech wspomnianych mężczyzn, obywateli Estonii. Nikt ich jednak nie przetrzymywał - czytamy na rmf24.pl.
Estończycy zostali zatrzymani, ale po przesłuchaniu zdecydowano się ich zwolnić. Policjanci uważają tę sprawę za niewyjaśnioną, bo zeznania całej czwórki znacznie się różnią. Śledczy postarają się teraz wyjaśnić, co mężczyźni robili w Polsce i skąd jeden z nich miał broń.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.