Patrolujący ulice Białegostoku policjanci z podlaskiej grupy SPEED zatrzymali toyotę, która jechała pasem dla autobusów.
Po zatrzymaniu szybko okazało się, co było powodem takiego sposobu jazdy. W samochodzie 30-latka wiozła swojego kilkunastomiesięcznego synka.
Jak przekazała funkcjonariuszom zdenerwowana mama dziecka, chłopiec połknął bombkę choinkową i chciała jak najszybciej zawieźć go do szpitala - relacjonuje policja.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Decyzja w takiej sytuacji może być tylko jedna. Policjanci rozpoczęli pilotaż do szpitala dziecięcego zatrzymanej toyoty. Używając świateł uprzywilejowania umożliwili szybki i bezpieczny dojazd potrzebującym natychmiastowej pomocy.
Dzięki szybkiej reakcji funkcjonariuszy dziecko szybko dotarło do szpitala, gdzie zajęli się nim lekarze.
Czytaj także: Nagranie z kościoła w Bytomiu. Ludzie pękają ze śmiechu
Podobną pomoc policjantów kilka dni temu otrzymał mężczyzna, który wiózł chorą partnerkę do jeleniogórskiego szpitala. Kobieta skarżyła się na silne bóle, miała problemy z oddychaniem i nie była w stanie się poruszać. Policjanci z Komisariatu Policji w Karpaczu w trakcie patrolu na rondzie w Miłkowie zauważyli pojazd marki audi, którego kierowca na ich widok natychmiast zatrzymał się na środku jezdni, był wyraźnie zdenerwowany. Mężczyzna poprosił o pomoc w jak najszybszym dotarciu do szpitala z chorą partnerką.
W związku z zaistniałą sytuacją oraz zagrożeniem zdrowia i życia kobiety po poinformowaniu oficera dyżurnego, funkcjonariusze przy włączonych sygnałach świetlnych i dźwiękowych przeprowadzili pilotaż samochodu z Miłkowa do jeleniogórskiego szpitala. Dyżurny w tym czasie powiadomił szpital o przyjeździe chorej kobiety - relacjonuje policja.
Dzięki pomocy funkcjonariuszy kobieta szybko i bezpiecznie dotarła do szpitala, gdzie natychmiast udzielono jej pomocy medycznej.