W najnowszym wydaniu tygodnika "Newsweek Polska" redaktor naczelny Tomasz Lis przeprasza Krystynę Pawłowicz. Chodzi o "naruszenie jej dóbr osobistych – dobrego imienia, czci i godności w artykule pt. Bulterierka Prezesa, opublikowanym w wydaniu Newsweek Polska w dniu 18 kwietnia 2016 roku".
Oświadczam, że w publikacji zawarto bezpodstawne i niezgodne z prawdą twierdzenia dotyczące Pani Krystyny Pawłowicz. Ponadto oświadczam, że przedmiotowa publikacja zawiera nieprawdziwe informacje dotyczące życia prywatnego i rodzinnego powódki oraz ukazuje postać Pani Krystyny Pawłowicz w sposób niezgodny z prawdą. Przedmiotowy artykuł zawiera również treści godzące w cześć i godność Krystyny Pawłowicz. Wyrażam głębokie ubolewanie z powodu bezpodstawnego naruszenia dóbr osobistych Krystyny Pawłowicz i wprowadzenia czytelników w błąd - czytamy w oświadczeniu Tomasza Lisa.
Po opublikowaniu artykułu, w którym Pawłowicz nazwano m.in. "psem gończym Kaczyńskiego", sprawa trafiła do sądu. Tomaszowi Lisowi nakazano opublikowanie przeprosin i zapłatę 40 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
Czytaj także: Tomasz Lis broni Beaty Szydło. Chodzi o jej syna
Tomasz List przeprosił Krystynę Pawłowicz. "Mam gorzką satysfakcję"
W lipcu 2020 r. w "Newsweeku" pojawiły się przeprosiny, jednak nie spełniały one wymagań. Jak podaje portal wpolityce.pl, pełnomocnik Krystyny Pawłowicz zagroził, że będzie domagał się, by sąd wyznaczył karę dzienną za niewykonanie wyroku, w wysokości nawet kilku tysięcy złotych.
Wcześniejsze oświadczenia miało wielkość „pudełka od zapałek”. Trudno je było dostrzec. To nie były „przeprosiny”. Wniosłam o właściwe wykonanie wyroku. Przecież, gdyby chodziło o inną osobę, może mniej zdeterminowaną, to nie doczekałaby się ogłoszenia zwykłych przeprosin. Widziałam tez wielką łagodność i pobłażliwość dla strony przeciwnej. Gdybym to ja miała przeprosić, to już dawno miałabym na głowie komornika - skomentowała w rozmowie z portalem Krystyna Pawłowicz.
Sądy powinny skupiać się na tym co rzeczywiście dotyka osoby pokrzywdzone, a nie zwalać na złe procedury i na pandemię. Cztery lata czekałam na przeprosiny. Mam gorzką satysfakcję. W tej publikacji wymyślano mi życiorys na nowo, kłamano. Moja sprawa jest jak wołanie o urealnienie drogi sądowej, drogi do sprawiedliwości. Sądy stają często w poprzek interesom stron - dodała.
Zobacz także: Giertych wspomina o swojej decyzji ws. Pawłowicz. "Nie może pełnić tak ważnej funkcji"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.