Tragedia miała miejsce w sobotę (16 listopada) około godz. 6.00 rano. Na wysokości Ustronia Morskiego przewróciła się łódź, na której znajdowały się trzy osoby. Na miejsce przybyli ratownicy, śmigłowiec Marynarki Wojennej i straż pożarna. W akcji uczestniczyli m.in. strażacy z pobliskich jednostek ochotniczych.
Dwóch rybaków udało się uratować. Trzeci został wyrzucony przez fale na brzeg. Był nieprzytomny. Ciało mężczyzny znalazł strażak OSP Ustronie Morskie. Ratownicy podjęli resuscytację na miejscu. Zdołali przywrócić mu funkcje życiowe, mężczyzna został przetransportowany do szpitala w Szczecinie. Niestety, tam jego życia nie udało się uratować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tragedia na Bałtyku. Trwa zbiórka dla bliskich Rafała
Ofiarą tragicznego zdarzenia jest Rafał, 34-letni rybak z kilkunastoletnim doświadczeniem. Sobotni połów miał być dla niego rutynowym zadaniem. Niestety, mężczyzna już nigdy nie wróci do żony i dwójki synów. W sieci trwa zbiórka na rzecz bliskich Rafała, którą zorganizował pan Tomasz.
Od wielu lat znamy się z rodziną zmarłego. Mój ojciec pracował z nim u tego samego armatora kutra. Ja zresztą też. Jako nastolatek przepracowałem kilka sezonów letnich w smażalni ryb i sklepie ze świeżą rybą, którą łapał między innymi właśnie zmarły Rafał - mówi mężczyzna w rozmowie z o2.pl.
Na koncie zorganizowanej przez niego zrzutki jest już ponad 40 tysięcy złotych (stan na poniedziałkowe południe).
To skromna rodzina, która nie prosi się o pomoc. Zrzutkę założyłem bez ich wiedzy z obawą, że gdybym zapytał o pozwolenie, to się nie zgodzą. Jednak już wiem, że najbliższe osoby zmarłego są wdzięczne. To dobrzy, uczciwi ludzie - mówi pan Tomasz o bliskich rybaka.
Akcja na Bałtyku miała dramatyczny przebieg. Wszyscy do końca wierzyli, że uda się uratować całą załogę łodzi. Niestety, po jakimś czasie nadeszły dramatyczne wieści.
O śmierci Rafała poinformował mnie jego młodszy brat - wspomina pan Tomasz. - Gdy dowiedziałem się o tragedii, towarzyszyło mi niedowierzanie, nadzieja, że znajdą go w porę, ale również strach o właściciela kutra: jak to zniesie, bo to również dobry, empatyczny człowiek, który znał zmarłego od nastoletnich lat - dodaje.
Przyznaje, że tragedia bardzo mocno go poruszyła. - Smutek - mówi krótko pan Tomasz, gdy pytamy go o jego emocje po tragedii. Tworząc zbiórkę, myślał przede wszystkim o bliskich rybaka. Udało mu się zebrać pokaźną kwotę, ale zbiórka trwa nadal. Każdy, kto chce wesprzeć rodzinę 34-latka, może zrobić to na stronie zrzutka.pl.
Jak doszło do tragedii na Bałtyku?
W działaniach na Morzu Bałtyckim uczestniczyła jednostka z OSP przygotowana do prowadzenia akcji ratowniczych, posiadająca specjalne pianki i łodzie. Tym razem zadaniem strażaków ochotników z Ustronia Morskiego było odnalezienie zaginionego mężczyzny. Członkowie jednostki natychmiast przystąpili do działań, które zakończyły się po około dwóch godzinach. Strażacy z OSP w Ustroniu Morskim sygnał o zdarzeniu dostali o 7:00. O 9:00 byli już z powrotem w bazie.
Powodem dramatu był najpewniej wiatr, który rozbujał łodzią. Kuter się nie przewrócił, ale dość mocno się przechylił, a rybacy wypadli z łodzi. Okoliczności tragedii ustala policja pod nadzorem prokuratora.
Rafał Strzelec, Marcin Lewicki, dziennikarze o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.