"Politycy! Nie zabijajcie polskich mediów!" to ogólnopolski protest w sprawie nowelizacji ustawy o prawie autorskim.
Chodzi o wdrożenie unijnej dyrektywy, która na rynku cyfrowym daje wydawcom i dziennikarzom prawo do uzyskiwania wynagrodzeń od tzw. big techów (Google, Microsoft, Meta) za wykorzystane przez nie treści stworzone przez media. Wielu przedstawicieli m.in. lokalnych portali przyłączyło się do protestu.
- Umieściliśmy w naszych mediach społecznościowych apel do polityków dotyczący ustawy o prawie autorskim. Zmieniliśmy też na Facebooku zdjęcie w tle i wrzuciliśmy link do naszych portali. Trwało to z pięć minut, momentalnie mieliśmy blokadę Facebooka — przekazał portalowi tvn24.pl dziennikarz serwisów lokalnych ziemiadebicka.pl, mojepieniny.pl i mojebieszczady.com.pl Krzysztof Czuchra.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak relacjonował, wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Zniknęły nie tylko wpisy zawierające apel o zmiany prawne niekorzystne dla Meta, ale również całe podstrony regionalnych mediów.
- Nie mogliśmy nic dodać, udostępnić. Mamy też kilka innych portali, profili, na których nic nie umieszczaliśmy, bo to nie ta branża. One były jednak już normalnie dostępne — opowiadał w rozmowie z portalem TVN24 Krzysztof Czuchra.
Czytaj także: "Żniwiarze" przyłapani. Cała Ukraina może ich zobaczyć
Lokalne portale już działają. Jednak zdaniem dziennikarza taka sytuacja to "pogrożenie palcem przez Facebooka". Dodał, że profile społecznościowe mają duże znaczenie dla mediów lokalnych. W przypadku ich zablokowania zasięgi mogłyby spaść, co prowadziłoby do mniejszego ruchu na stronie internetowej.
Zablokowane konta na Facebooku
Z podobnym problemem spotkały się inne regionalne portale. Poinformował o tym Maciej Skerczyński, członek zarządu Grupy Wydawniczej Słowo, posiadającej takie tytuły jak "Słowo Podlasia", zamojska "Kronika Tygodnia", chełmski "Super Tydzień".
- Opublikowaliśmy link do apelu w sprawie tej ustawy na profilu facebookowym, zmieniliśmy nasze zdjęcie profilowe na zdjęcie protestu. Kilka minut później naszej konto zostało zablokowane — przyznał Skerczyński w rozmowie z tvn24.pl. Dodał, że po godzinie konto na Facebooku zostało przywrócone.
Wielu dziennikarzy zwraca uwagę, jak poważnym problem jest dysproporcja między tradycyjnymi mediami a dużymi platformami cyfrowymi.
- Wobec dużych platform cyfrowych każdy jest mały, czy to jest Onet, WP, czy portal tvn24.pl. Korzystanie z cudzej pracy dla zarobku, to jest jakaś forma, użyje tego sformułowania, kradzieży. Ktoś wykorzystuje naszą dziennikarską pracę i nie dzieli się wpływami z reklam i to jest sytuacja nienormalna — podkreślił w rozmowie z tvn24.pl Andrzej Andrysiak ze Stowarzyszania Gazet Lokalnych, wydawca i dziennikarz "Gazety Radomszczańskiej".