W 2019 roku lubelski sejmik ustanowił uchwałę przeciwko osobom LGBT. "Za" głosowało głównie PSL i PiS. Jednak po czasie niektórzy radni zauważyli, że nie była to najlepsza decyzja. W piątek odbyła się sesja nadzwyczajna na wniosek KO w sprawie wycofania uchwały z 2019 roku.
Od tego, czy anulujemy tę uchwałę, będzie zależała nasza przyszłość. Zróbmy krok w tył, nie odwracajmy się od naszych mieszkańców. Jeżeli dzisiaj nie uchylicie tego stanowiska, nie będziemy Polską B, będziemy Polską C – mówiła radna z ramienia KO Bożena Lisowska, cytowana przez Gazetę Wyborczą.
Czytaj także: Amerykanie już wiedzą. Tak chorują zaszczepieni
PSL dało się przekonać. Piotr Rzetelski z PSL, który w 2019 roku popierał tę uchwałę, dziś mówi, że pod wpływem dynamicznych wydarzeń dot. społeczności LGBT zmienił zdanie na ten temat. Uważa, że "dostrzegł, jak wygląda ten świat", dlatego w piątek chciał głosować za zniesieniem uchwały.
Choć PSL zmieniło zdanie, PiS, które w sejmiku ma większość, pozostaje nieugięte. Marszałek województwa lubelskiego Jarosław Stawiarski uspokaja, że decyzja ta nie będzie miała wpływu na fundusze europejskie (a tych Lubelszczyzna może dostać aż 2,3 mld euro). Wszystko to pomimo upomnień urzędniczki Komisji Europejskiej Cinzi Masiny, która ostrzegała, że uchwała anty-LGBT może mieć znaczny wpływ na decyzję UE w sprawie przyznania funduszy.
Dzisiaj my wszyscy mieszkańcy Lubelszczyzny będziemy płacić za te medale. Mam nadzieję, że pan minister nie będzie składał następnych niemoralnych propozycji i nie będzie uprawiał korupcji politycznej. I pozwoli radnym zagłosować mądrze. Jeżeli te pieniądze stracimy, będzie to strata dla samorządu i porażka Przemysława Czarnka. Wstyd dla niego, że Lubelszczyzna ucierpi przez jego walkę ideologiczną. Będzie grabarzem marzeń o bogatej i zasobnej Lubelszczyźnie - mówił przed piątkowym głosowaniem senator Jacek Bury.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.