Skandal w lubelskim szpitalu m. Jana Bożego w Lublinie miał miejsce w 2015 roku. Dopiero teraz jednak zakończyło się postępowanie w tej sprawie.
Okazało się, że do obrażeń u pacjentki przyczynił się nie tylko zły sposób przeprowadzenie zabiegu przez medyków. Pracowali oni bowiem na przestarzałym sprzęcie.
24-letnia pacjentka miała przejść operację przegrody nosowej. Podczas zabiegu na łydce pacjentki położono elektrodę, tzw. płytkę koagulacyjną. Pielęgniarki później dostrzegły poważne oparzenie III stopnia. U pacjentki konieczny był przeszczep skóry na nodze oraz długa rekonwalescencja.
Od początku było źle
Śledczy odtworzyli bieg wydarzeń podczas pechowej operacji. Okazało się, że lekarz Wojciech G. zamiast sprawdzić sposób umocowania elektrody na ciele pacjentki, zwiększył moc urządzenia, co jest niezgodne z zaleceniami dystrybutora.
Czytaj też: Trzecia dawka szczepionki. Nowe informacje
Mało tego, elektrod powinno się używać jednorazowo. Tymczasem w tym szpitalu stosowano je wielokrotnie. Zakupiono ją wraz aparatem do elektrochirugii w…2005r.
Śledczy oskarżyli więc lekarza i dwie pielęgniarki o nieumyślne narażenie zdrowia i życia pacjentki. Medycy nie przyznali się do winy. Wojciech G. tłumaczył śledczym, że podczas wielu poprzednich zabiegów nie było żadnych problemów ze sprzętem.
Oskarżony będzie również Krzysztof P., który 2015r. odpowiadał za terminowe serwisowanie szpitalnych urządzeń. Mężczyzna rozpoczął pracę na parę tygodni przez operacją 24-latki. Również nie przyznał się do winy.