Terlecki został w Sejmie zapytany o kontrowersyjny projekt, który miałby odebrać obywatelom możliwość odmówienia mandatu karnego. Tak jest do tej pory. Teraz, jeśli projekt przejdzie, ukarany, jeżeli nie zgodzi się z decyzją funkcjonariusza, sam będzie musiał odwołać się do sądu.
Terlecki komentuje
Zapytany o projekt został Ryszard Terlecki. Wicemarszałek przekonuje, że pomysł jest dobry.
To jest pomysł naszych koalicjantów. Wydaje mi się rozsądny i logiczny, bo rzeczywiście odmawianie przyjęcia mandatu raczej nie jest praktykowane w Europie. Nie wiem co z tym będzie. Będziemy to procedować - mówił w Sejmie.
Dorn: Co się zmieniło?
Inaczej patrzy na tę sprawę były minister spraw wewnętrznych i administracji w czasach dawnych rządów PiS, Ludwik Dorn.
Dotąd nikt nie wpadł na taki pomysł i jakoś to działało. Ten projekt jest związany z tym, że sądy dość masowo oddalały mandaty nakładane z przyczyn, powiedzmy, politycznych - mówi o2.
I tłumaczy, że obecnie policja wystawia wiele mandatów na demonstracjach i manifestacjach politycznych, a sądy je uchylają. - Teraz, jak ktoś dostanie 250 czy 500 zł mandatu za udział w demonstracji, a machnie ręką i zapłaci, to drugi raz nie pójdzie, prawda? - pyta Ludwik Dorn.
Dodaje, że to zwiększy koszty i biurokrację dla obywateli. Dotąd, kwestiami "papierologii" w przypadku odmowy przyjęcia mandatu zajmowała się policja, a potem sąd. Teraz spadnie to na osobę, która odmówiła przyjęcia mandatu.
Nie słyszałem, byśmy mieli dużą liczbę odmów przyjęcia mandatu. Co się więc zmieniło? Ja to widzę w kategoriach nękania obywatela - przekonuje były minister.
Terlecki obraża opozycję
Terlecki zaś projekt chwali. Dodatkowo, marszałek obraził polityków opozycji, którzy twierdzą, że prawo procedowane przez PiS godzi w prawa obywatelskie i mówią o "państwie policyjnym".
Durna opozycja w każdej sprawie mówi to samo, więc nie jest to nic nadzwyczajnego - mówił wicemarszałek Sejmu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.