W czwartek Aleksander Łukaszenka spotkał się z urzędnikami w Witebsku. Powiedział tam, że Polska chce dołączyć do swojego terytorium Białoruś.
Nie chcę tutaj Rzeczypospolitej, jak to mówią nasi sąsiedzi, "od morza do morza". Oni chcą wchłonąć całą Białoruś. Nie dopuszczę do tego. To nasz kraj! - mówił sprawujący władzę na Białorusi polityk.
Łukaszenka przekonywał, że Zachód próbuje zniszczyć Białoruś, ponieważ nie udało się przeprowadzić tam "kolorowej rewolucji". Uważa, że obecnie trwa wojna hybrydowa, w której wykorzystywane są media, presja dyplomatyczna i presja polityczna, czyli żądanie przeprowadzenia wyborów i uwolnienie więźniów politycznych.
Ostrzegałem was wielokrotnie, nie wiemy, co jeszcze zrobią - mówł Łukaszenka.
Polityk wyraził także przekonanie, że sankcje nałożone na Białoruś to także część planu zniszczenia kraju. Najbardziej oburzyły go warunki dotyczące przeprowadzania wyborów. UE zobowiązała się do zniesienia sankcji jeśli m.in. nowe wybory będą odbywały się w obecności niezależnych obserwatorów OBWE. - Widzieliście gdzieś takie cuda? Żeby obcy przyjeżdżali do jakiegoś kraju i przeprowadzali wybory! - mówił.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.