Jak podawały w sobotę rosyjskie media, szef wagnerowców wycofał się z puczu i udał się na Białoruś właśnie przez porozumienie, które zawarł za pośrednictwem autorytarnego lidera Białorusi, Alaksandra Łukaszenki.
Prigożyn na Białorusi
We wtorek przywódca potwierdził, że nad Białorusią jest samolot, na którego pokładzie znajduje się Jewgienij Prigożyn.
- Gwarancje bezpieczeństwa, jak obiecał Putin, zostały zapewnione. Prigożyn leciał tym samolotem. Jest dziś na Białorusi. Tak jak obiecałem - powiedział.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Łukaszenka opisał, że w sobotę rano dotarły do niego informacje, że Putin chce się z nim skontaktować. - O 10.10 zadzwonił i poinformował mnie w szczegółowy sposób o sytuacji, jaka ma miejsce w Rosji - relacjonował białoruski przywódca.
"Najżyczliwsze stosunki" z Prigożynem
Okazuje się, że już w 2020 roku Łukaszenka mówił o przyjaźni z szefem wagnerowców i nazywał go "Żenia". Wspominał, że zawsze dostawał od niego dobre prezenty, w tym m.in. pyszne wino.
Ukraińska agencja UNIAN sugeruje, że to mogło być jednym z powodów, dla którego dyktator udzielił azylu Prigożynowi.
Łukaszenka mówił wówczas o "najżyczliwszych stosunkach" z biznesmenem. - Nie możecie sobie wyobrazić, mamy najmilsze stosunki, najmilsze. Zawsze jak widzieliśmy się, to zawsze mnie ciepło witał, znajdował najlepszą butelkę gdzieś wina i dawał mi - opisuje.
Łukaszenka "smutny"
Wspomina też, że Prigożyn rzekomo pomagał Łukaszence szukać ludzi do restauracji, ponieważ "zna się na tym". Dyktator zauważył, że w tym czasie był bardzo "smutny" z powodu powiązań Prigożyna z Grupą Wagnera.
Ale jasne jest, że Prigożyn jest zabawką w niepowołanych rękach. Sam nie podejmuje decyzji - podkreślił przywódca Białorusi.
Jego zdaniem, za Grupą Wagnera stoją wiceministrowie Rosji, którzy również chcieli wciągnąć w to Białorusinów. We wtorek Łukaszenka zapewnił, że na Białorusi nie buduje się obecnie obozów dla Grupy Wagnera.