Bazę antyrakietową w Redzikowie otwarto 13 listopada. Na miejsce przyjechało tego dnia wielu oficjeli - prezydent Andrzej Duda, minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz i sekretarz generalny NATO Mark Rutte. Budowa bazy trwała osiem lat. W końcu nastąpiło jej zwieńczenie.
Pan Marian Kużel, sołtys Redzikowa mówi w rozmowie z nami, że obiekt znajduje się dosłownie "za jego płotem". – Ja czuję się bezpieczny, pomimo tego, że Rosja nas straszy. Nawet, jak przywalą, to raz tylko i człowiek się nie będzie męczył – wypala od razu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Baza w Redzikowie na celowniku Rosji. "Nie widzę zagrożenia"
Sołtys przyznaje jednak, że w Redzikowie są różne głosy. Nie wszystkim się podoba, że o małej wiosce na Pomorzu jest głośno i stała się ona "punktem zapalnym". Przypomnijmy, że rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa zapowiedziała, że baza może być celem strategicznym dla potencjalnego ataku ze strony Rosji.
Biorąc pod uwagę charakter poziomu zagrożeń, jakie stwarzają tego typu zachodnie obiekty wojskowe, baza tarczy antyrakietowej w Polsce już dawno została wpisana na listę priorytetowych celów potencjalnego zniszczenia, które w razie potrzeby może zapewnić szerokie spektrum najnowszej broni - stwierdziła Zacharowa.
Ja nie widzę zagrożenia - mówi sołtys. - Teraz jesteśmy na ustach świata, a jeszcze niedawno była cisza do momentu otwarcia, kiedy przyjechali ci wszyscy notable. W ciągu pięciu minut Rosja się odezwała. Osiem lat trwała budowa. Nikt nie wierzył, że to kiedyś zostanie oddane do użytku - dodaje.
Pani Anna, która mieszka w gminie Redzikowo, mówi z kolei, że nie ma telewizora i od jakiegoś czasu nie słucha wiadomości.
Koleżanka wysłała mi artykuł, że Rosja wzięła Redzikowo na celownik. Nic więcej nie widziałam. Ja się tym w ogóle nie przejmuję. Nie biorę tego na poważnie. Uważam, że to jest tylko po to, aby siać panikę, by ludzie wykupowali wszystko ze sklepów - twierdzi kobieta.
W rozmowie z o2.pl dodaje, że ona sama ma nadzieję, iż nigdy Polski nie zaatakują. Okoliczni mieszkańcy na lokalnych grupach też nie widzą powodu do niepokoju. - Są informacje, że komuś kura uciekła, jest wojna o to, że kościół u nas budują, ale o tarczy ani słowa - dodaje nasza rozmówczyni.
Czytaj także: Mocne słowa gen. Skrzypczaka. "Wystarczy na 10 dni"
Amerykanie pomagają w Redzikowie. "Współpraca jest super"
Marian Kużel mówi, że baza nie generuje żadnego hałasu, który miałby przeszkadzać mieszkańcom. Jego zdaniem załoga bazy jest przyjaźnie nastawiona do lokalnej społeczności. Amerykanie, którzy nią zarządzają, korzystają z miejscowych sklepów i restauracji.
Chętnie wychodzą zza płotu. Jak jest jakaś impreza, rozmawiają z mieszkańcami, są w tłumie. Jak są dni amerykańskie, to wyjeżdżają ze sprzętem i pokazują go publicznie - mówi nam sołtys. - Kiedyś nawet zorganizowałem mecz koszykówki. Raz udało nam się wygrać, drugim razem nie. Żartowałem, że pani wójt gminy powinna zbierać pieniądze na rewanż w Waszyngtonie, to im pokażemy - śmieje się lokalny włodarz.
Dodaje, że dowódcy zapraszają go na obiad. Podczas rozmów podkreślają, iż baza jest bezpieczna i nie stanowi zagrożenia. Jeden z poprzednich dowódców zaprosił pana Marian na objazd bazy w Redzikowie. - Współpraca jest super - podkreśla sołtys.
- Jestem bardzo zadowolony. Kiedy organizuję akcje, takie jak sprzątanie świata, to idę do pani tłumacz, która przysyła mi 20 żołnierzy. Ładnie to wygląda na osiedlu. Są bardzo pomocni. Organizujemy dni amerykańskie czy mikołajki - wówczas też można na nich liczyć - zachwala.
Przed kim broni nas baza antyrakietowa?
Baza w Redzikowie jest częścią Aegis Ashore, czyli lądowego rozszerzenia amerykańskiego morskiego systemu antybalistycznego. Jednocześnie jest elementem systemu obrony przeciwrakietowej europejskich członków NATO (European Phased Adaptive Approach, EPAA), który stanowi wkład USA w zintegrowany system obrony powietrznej i przeciwrakietowej Sojuszu.
Baza należy do Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych. Podlega dowództwu sił amerykańskich w Europie - USEUCOM, jest też włączona w struktury dowodzenia NATO. Obiekt chroni USA, ale także sojuszników Stanów w Europie, w tym Polskę. Zaprojektowano go do przeciwdziałania atakom spoza obszaru euroatlantyckiego.
W Redzikowie znajdują się wyrzutnie rakietowe pionowego startu wyposażone w pociski przechwytujące SM-3. W razie wystąpienia zagrożenia są one wysyłane, aby zneutralizować rakiety przeciwnika w środkowej fazie ich lotu. Pociski, w które wyposażona jest baza w Redzikowie, służą do obrony przede wszystkim przed rakietami średniego (1000-3000 km) i pośredniego (3000-5500 km) zasięgu.
Pojawiają się wciąż wątpliwości, czy baza mogłaby ochronić Polskę przed atakiem z Białorusi lub Rosji. Była ona bowiem tworzona w odpowiedzi na zagrożenie z Iranu. Eksperci podkreślają, że strona polska powinna pytać Amerykanów o tę kwestię. Dodają jednak, że baza w Redzikowie może się nadal rozwijać. Istnieje na przykład możliwość wystrzelenia z niej rakiet ofensywnych - Tomahawk. Ważny jest także radar, który mieści się w obiekcie, bowiem pozwala on kontrolować sytuację na obszarze do kilkuset kilometrów od instalacji.
Czytaj także: Polscy żołnierze w Korei Południowej. Trwają szkolenia