Róża Thun opuszcza szeregi Platformy Obywatelskiej, o czym poinformowała w mediach społecznościowych. "Mam ważną informację, którą chciałabym Państwu przekazać jako pierwszym i w formie najbardziej osobistej z możliwych, a mianowicie: na ręce przewodniczącego Małopolskiej Platformy Obywatelskiej, pana Aleksandra Miszalskiego, złożyłam dziś (poniedziałek - przyp. red.) rezygnację z członkostwa w partii" - pisze w liście do wyborców.
Spostrzegawczy zauważyli, że jej decyzje coraz częściej rozchodziły się z tym, jak delegacja Platformy Obywatelskiej głosowała w Parlamencie Europejskim. Właśnie to jest powodem rezygnacji.
Nie chce tu robić wyliczanki, ale podam kilka bardzo znaczących przykładów niekoniecznie najnowszych (ponieważ proces ten trwa już dłuższy czas) - dodała Thun.
Róża Thun odchodzi z PO. Często miała inne zdanie niż partia
Europosłanka zauważyła, że różniła się ze swoją partią m.in. podczas głosowania ws. przyjmowania uchodźców i otaczania ich opieką prawną oraz pomocą humanitarną.
Ta sama sytuacja powtórzyła się przy rezolucji nawołującej polski rząd do przestrzegania prawa, żądającej uruchomienia procedury z Art.7, którego realizacja mogłaby w ostateczności poskutkować odebraniem przedstawicielowi rządu RP głosu w Radzie - kontynuowała.
Zdradziła też, co było dla niej punktem kulminacyjnym. - Kulminacją było dla mnie wstrzymanie się przez Platformę w głosowaniu przy ratyfikacji decyzji Rady dotyczącej zgody na zasoby własne Unii Europejskiej, czyli tzw. Fundusz Odbudowy. Nie zgadzam się, by słabo prowadzone rozgrywki międzypartyjne odbywały się kosztami projektów mających na celu wsparcie w kryzysie setek milionów obywateli europejskich, w tym obywateli polskich, kosztem całej wspólnoty - podkreśliła.