Do sytuacji doszło 17 grudnia 2016 roku podczas pikiety fundacji Pro-Prawo do Życia, która odbywała się na Rynku Głównym w Krakowie. Pięciu demonstrantów domagało się wówczas ustawy, która zakazywałaby aborcji. Przynieśli ze sobą transparenty przedstawiające martwe płody, a z głośników nadawali nagranie o usuwaniu ciąży.
Maleńczuk miał uderzyć działacza antyaborcyjnego
W tym samym czasie nieopodal trwała demonstracja Komitetu Obrony Demokracji. Udział brał w niej Maciej Maleńczuk. Jeden z działaczy antyaborcyjnych po zdarzeniu oskarżył artystę o to, że wyrwał mu z ręki plakat i bez powodu uderzył go w twarz.
Łukasz K. nie zrobił obdukcji lekarskiej, nie złożył też oficjalnego zawiadomienia na policję. Dopiero 10 dni później złożył prywatny akt oskarżenia do sądu, który przygotowali w jego imieniu prawnicy Ordo Iuris.
Dwie wersje wydarzeń
Maciej Maleńczuk przedstawił inną wersję zdarzeń. Twierdził, że zapytał demonstranta czemu tu stoi, na co ten miał stać się wulgarny i agresywny. - Odepchnąłem go wtedy ręką w okolicach twarzy lub szyi. Nie zadałem ciosu pięścią - tłumaczył muzyk.
Dowodem na winę Maleńczuka miały być wpisy na Facebooku, w których muzyk miał przechwalać się, że zaatakował działacza antyaborcyjnego. Piosenkarz w sądzie zaprzeczał, by profil w serwisie społecznościowym i wpisy były jego autorstwa. Właściciele Facebooka odmówili sądowi udzielenia informacji, kto jest właścicielem wskazanego konta.
Czytaj także: Dorota Wellman ostro o PiS. Skomentowała rejestr ciąż
Sąd pierwszej instancji skazał Maleńczuka na grzywę w wysokości 6 tys. zł, nakazał zapłatę 1 tys. zł zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonego oraz pokrycie kosztów jego adwokata. Obie strony złożyły apelację od wyroku. Obrona domagała się uniewinnienia, a oskarżyciel zaostrzenia kary.
Sąd utrzymał wyrok
14 grudnia odbyła się rozprawa przed sądem odwoławczym. Maleńczuk tłumaczył na sali sądowej, że wystąpił w obronie kobiet, ponieważ jego "prawnym i moralnym obowiązkiem" było zakończenie antyaborcyjnej demonstracji. - Prawo moralne było po mojej stronie. I manifestacje kobiet dwa lata później to potwierdziły - powiedział muzyk, cytowany przez "Gazetę Wyborczą".
Wyskoczył do mnie facet o wyglądzie kibola, ewidentnie mnie zaatakował, nie wyglądał na obrońcę życia, tylko regularnego kibica. I musiałem go odepchnąć, bo parł na mnie. Jestem niewinny w świetle prawa moralnego. Na każdej złotówce, którą zarobicie na tej sali, jest kropla krwi Izy z Pszczyny - Maleńczuk powiedział do pełnomocników oskarżenia.
Ostatecznie sąd utrzymał wyrok skazujący. Po zapadnięciu decyzji Maleńczuk wyznał, że zapłaci grzywnę, "ale jeśli taka sytuacja się powtórzy w przestrzeni publicznej, zareaguję podobnie" - dodał.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.