Ok. godz. 5 rano w mieszkaniu na drugim piętrze kamienicy przy ul. Dekerta w Gdańsku wybuchł pożar. 25-letnia Joanna R. skoczyła z okna, by uciec przed ogniem. Zginęła, uderzając głową o chodnik. Okazuje się, że pożar wywołał jej partner, który później rzucił się pod pociąg.
W sprawie zostało wszczęte śledztwo w kierunku zabójstwa 25-letniej kobiety. Pokój, w którym doszło do pożaru, był wynajęty przez mężczyznę. Z relacji świadków wynika, że w nocy z mieszkania miały dochodzić hałasy i odgłosy kłótni. Arkadiusz M. był widziany, jak przed pożarem opuścił pokój, a następnie stał przed budynkiem, w którym doszło do tragedii. Miał też obserwować reanimację Joanny. Potem odszedł. Wkrótce okazało się, że popełnił samobójstwo, rzucając się pod pociąg – powiedziała "Faktowi" prok. Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Joanna była z zawodu technikiem żywienia i pochodziła z Bytowa. Arkadiusza, który był informatykiem, poznała wiosną przez internet. 2 miesiące temu przeprowadziła się do Gdańska.
Asia chciała od niego odejść. 25-latek podpalił mieszkanie
Między parą miało się ostatnio nie układać. Znajomi 25-latki twierdzą, że kobieta chciała rozstać się z Arkiem. "Ona tak bardzo chciała żyć, chciała od niego odejść, w pokoju stały już spakowane walizki, nie zdążyła" – powiedzieli Faktowi.
To była cicha i spokojna dziewczyna. Taka zahukana i zdominowana przez Arka. On robił jej sceny zazdrości, obrażał ją, a ona to pokornie znosiła. Słyszałam, że z Arkiem spodziewali się dziecka, ale nie wiem, czy to prawda, bo nie byłyśmy tak blisko. Wolałam się trzymać od niego z daleka. Arek sprawiał wrażenie przyjaznego człowieka, ale bywał też agresywny i stawał się wtedy bardzo nieprzyjemny i wulgarny. Asia nie miała tu nikogo oprócz niego - powiedziała "Super Expressowi" sąsiadka pary.
Czytaj także: Zrobiła to w autobusie. Szuka jej szczecińska policja
Zobacz także: Grób małego dziecka sprzed 10 tysięcy lat. Przełomowe odkrycie we Włoszech