Zdaniem policji liczba ofiar śmiertelnych tego wypadku może jeszcze wzrosnąć, gdyż niektóre z rannych osób są w stanie ciężkim.
Ustalono, że samochodem kierował 68-latek. Miał poruszać się pod prąd.
Nawet, kiedy ludzie upadali na ziemię, osoba, która siedziała na siedzeniu pasażera, była przejęta tylko tym, co się dzieje z kierowcą - relacjonował w rozmowie z "Reuters" Park Sung-il, który był świadkiem wypadku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na miejscu służby ustawiły barierki, odgradzające pieszych i samochody od miejsca zdarzenia. Ludzie zaczęli przynosić kwiaty na znak pamięci ofiar wypadku.
Cho Hyun-ho prowadzi sklep niedaleko miejsca wypadku, również przy urzędzie miasta. O całym zdarzeniu dowiedział się od córki, która do niego zadzwoniła.
Moja córka zadzwoniła, bo prowadzę sklep przed urzędem miasta. Zapytałem ją, co się stało. Opowiedziała mi o wypadku, który wydarzył się tuż przed moim sklepem, o tym ile osób zginęło. Za każdym razem, jak o tym myślę, łamie mi się serce - wyznał.
Samochód wjechał w tłum w Seulu. Trwa śledztwo
Jak informuje lokalna policja, przyczyny tego tragicznego wypadku wciąż są wyjaśniane.
68-latek zatrzymany przez policję twierdził, że jego samochód "nagle przyspieszył". W Korei Południowej na obszarach miejskich maksymalna prędkość to 50 km/h natomiast na obszarach gęsto zabudowanych to już 30 km/h.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.