Jak informuje BBC, 23-letni Kai McKenzie surfował w pobliżu Port Macquarie w Nowej Południowej Walii (Australia), gdy zaatakował go 3-metrowy rekin. Jak się później okazało, był to żarłacz biały.
Mężczyzna miał szczęście w nieszczęściu, bo po ataku rekina udało mu się dopłynąć do brzegu wraz z falą. Na plaży pomocy udzielił mu policjant będący po służbie, który zatamował krwawienie, wykazując się przy tym pomysłowością.
Użył smyczy swojego psa jako opaski uciskowej i w zasadzie uratował mu życie (...) – powiedział Kirran Mowbray z NSW Ambulance, cytowany przez BBC.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Niedługo potem do brzegu dotarła... noga 23-letniego surfera. Kończynę obłożono lodem i przetransportowano do szpitala, wraz z rannym 23-latkiem.
Mężczyzna stracił nogę podczas ataku rekina
Lekarze określają stan 23-latka jako poważny, ale stabilny. Medycy od początku mieli nadzieję, że uda się uratować nogę młodego mężczyzny, na razie nie wiadomo jednak, czy operacja się powiodła.
Czytaj także: Krzyki na plaży w Hiszpanii. Ludzie natychmiast uciekli
Jak informuje BBC, powołując się na lokalne media, zapalony surfer dopiero niedawno powrócił do wody po dłuższej przerwie, spowodowanej poważnym urazem szyi. Służby podkreślają, że Kai wykazał się wykazał się niezwykłym hartem ducha. Choć sytuacja była bardzo poważna, zachował spokój.
W sieci zorganizowano zbiórkę na pokrycie kosztów leczenia 23-latka. Zebrano już ponad 100 tysięcy dolarów.