Makabryczne znalezisko w lesie w Mysłowicach
Słoneczna majowa niedziela 10 maja przyniosła kolejne wstrząsające odkrycie. Kilkaset kilogramów skór, głów i nóg zabitych owiec i krów znaleziono w lesie w Mysłowicach na Śląsku, około 100 metrów od głównej drogi. Jak szacują leśnicy, do uboju doszło kilka dni wcześniej (2-3), o czym świadczył zapach i stopień rozkładu.
Nie wiadomo, z jakiej hodowli pochodziły zwierzęta. Sprawcy, którzy wyrzucili szczątki po uboju, usunęli kolczyki identyfikacyjne. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi policja. O pomoc w znalezieniu odpowiedzialnych za wyrzucenie w lesie pozostałości po uboju zwierząt apeluje też Nadleśnictwo Katowice.
"W trosce o nasze wspólne dobro jakim są lasy apelujemy do wszystkich osób, które są w posiadaniu informacji, mogących pomóc w odnalezieniu sprawców o kontakt z nami" - piszą katowiccy leśnicy na Facebooku.
Wywiezieniem i utylizacją pozostałości po uboju zwierząt musiały zająć się Lasy Państwowe, jako właściciel terenu, na którym odkryto makabryczne znalezisko.
"Rynkowy koszt to ok. 5 zł za kilogram. Z pewnością po ustaleniu sprawców nadleśnictwo wystąpi o zwrot kosztów” – podają Lasy Państwowe. - Warto dodać, że taki czyn, związany z zaśmiecaniem lasu jest wykroczeniem, za które grozi kara do 500 zł mandatu. Jeśli sprawa skończy się w sądzie, sprawca może liczyć się z grzywną do 5 tys. zł, a nawet pozbawieniem wolności” – dodają leśnicy.
Kolejny przypadek w tak krótkim czasie
Przypomnijmy. 7 maja aż dwie tony padliny znaleziono na drodze leśnej w Barcicach w Małopolsce. 18 kwietnia informowaliśmy natomiast o znalezieniu w pobliżu autostrady A4 na terenie Nadleśnictwa Opole szczątków martwych baranów i owiec.
Jak się dowiedzieliśmy, do podobnych zdarzeń dochodziło już wcześniej na południu Polski. Podczas Świąt Wielkanocnych, w Wielką Sobotę leśniczy znalazł ponad dwie tony odpadów po uboju na terenie Nadleśnictwa Krzeszowice pod Krakowem. Były to pozostałości około 150 zwierząt hodowlanych (głowy, racice, kopyta i skóry): koźląt i jagniąt, kóz, owiec, baranów. Ktoś "wykorzystał” epidemię koronawirusa i fakt, że ludzie pozostawali w domach.
"Pod osłoną nocy, ograniczeniu z powodu epidemii COVID-19 ruchu ludności i świątecznego okresu ktoś podjął decyzję o skorzystaniu z okazji uniknięcia kosztów utylizacji pozostałości poubojowych zwierząt hodowlanych, przerzucając ciężar kosztów swej działalności na las i leśników" - podało w kwietniu małopolskie Nadleśnictwo Krzeszowice.
Czy mamy już do czynienia z plagą? To też poważne zagrożenie dla środowiska
Wyrzucając szczątki zwierząt po uboju w lesie, firmy zajmujące się przetwórstwem mięsnym chcą zaoszczędzić na utylizacji. Płacą więc za to Lasy Państwowe, ponieważ to z ich budżetu wydawane są środki na sprzątanie terenów, którymi zarządzają.
Szczątki martwych zwierząt hodowlanych w lasach to także zagrożenie dla środowiska. W lesie naturalnym zjawiskiem jest występowanie martwych ciał padłych dzikich zwierząt pojedynczo. Natomiast rozkład kilkuset zwierząt hodowlanych powoduje uwalniane chemicznych substancji, które ostatecznie mogą doprowadzić do skażenia gleby, wody i powietrza. Dodatkowo, może dojść do rozprzestrzeniania się w lesie chorób zwierząt hodowlanych, w czym mogą pośredniczyć drapieżniki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.