Do tragedii doszło na prywatnej farmie dzikich drapieżników we wsi Chvojenec koło Pardubic w Czechach. 66-latka wybrała się tam w poniedziałek, by podziwiać zwierzęta. Tego spotkania z tygrysami kobieta będzie żałowała jednak do końca życia.
Spacerując koło wybiegu z tygrysem bengalskim kobieta włożyła rękę przez ogrodzenie, by go pogłaskać. Reakcja drapieżnika była natychmiastowa. Zwierzę zmiażdżyło jej rękę aż do łokcia. Mimo szybkiej interwencji lekarzy z kliniki w Hradcu Kralove nie byli w stanie uratować ręki.
Według ustaleń lokalnej policji właściciel gospodarstwa uprzedzał kobietę, by nie zbliżała się i nie głaskała zwierząt.
Hodowla dzikich drapieżników w Chvojencu jest pod kontrolą czeskiej inspekcji weterynaryjnej w Pardubicach. Jak dotąd nie było pod jej adresem oficjalnych uwag. Czeskie przepisy dopuszczają prywatne hodowle tygrysów.
Czytaj także: 19-latek zapatrzył się w wyświetlacz lexusa. Koszmarny wypadek na A4 w Małopolsce
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.