Historia Mai Rutkowskiej poruszyła serca wielu Polaków. Dziewczynka przyszła na świat na 6 lutego 2021 roku. Lekarze stwierdzili u niej po narodzinach brak tętnicy płucnej i poinformowali rodziców, że w każdej chwili ich dziecko może umrzeć. Pomimo bardzo skomplikowanej sytuacji rodzina nie poddała się i od pierwszego dnia podjęła walkę.
Proszę nacieszyć się córeczką, nie macie wiele czasu - miał powiedzieć lekarz po narodzinach.
Rodzice Mai wiedzieli, że muszą działać, aby uratować jej życie. Po przewiezieniu dziecka do domu czekała już tam cała aparatura do natleniania i mierzenia saturacji. W ubiegłoroczny Dzień Matki kilkumiesięczna dziewczynka straciła przytomność, będąc na rękach swojej matki. 2 czerwca w Poznaniu Maja przeszła operację paliatywną, która w tamtym momencie ją ocaliła. Nadal było to jednak tylko tymczasowe rozwiązanie.
Na operację serca dziewczynki zgodziła się klinika w Stanford. Niestety jej prognozowany koszt wyniósł 8 milionów złotych. Rodzina rozpoczęła internetową zbiórkę i udało jej się uzbierać do marca 2022 roku ponad 3 miliony złotych. Wtedy okazało się, że zabieg zostanie zrefundowany. Dzięki temu pojawiła się nadzieja na szczęśliwe zakończenie.
Czytaj także: To miał na sobie Putin. Rosjanie łapią się za głowy
Operacja się udała
W połowie czerwca pojawiły się bardzo dobre informacje. Operacja Mai udała się, a rodzina wróciła już do Polski. Rodzice podkreślili, że w Stanach Zjednoczonych uratowano ich córce życie. Zapowiedziano również, że pieniądze przekazane przez darczyńców zostaną wykorzystane w przyszłości na operacje i badania w przyszłości. Te będą konieczne ze względu na fakt, że dziewczynka nadal rośnie.
Wróciliśmy z córką ze Stanford po udanej operacji. W Polsce nie było dla niej ratunku, a w Stanach uratowali jej życie i będzie żyć już jak zdrowe dziecko, nie męcząc się i nie siniejąc - wyjaśniła mama dziewczynki.