Pożar w Sośnicowicach miał miejsce w niedzielę (3 września). W ogniu stanął dom jednorodzinny, w którym mieszkał asp. sztab. Jacek Kasper, dyżurny z V Komisariatu Policji w Gliwicach wraz z rodziną. Niestety, w wyniku zdarzenia mundurowy, jego żona oraz czwórka ich dzieci stracili dach nad głową.
Policjant z żoną, 3-miesięcznym dzieckiem na rękach oraz pozostałą trójką dzieci w wieku szkolnym - 8, 12 i 14 lat - zostali tylko z tym, co mieli na sobie - informuje Komenda Miejska Policji w Gliwicach.
Pożar domu policjanta ze Śląska
Pan Jacek opisał to, co wydarzyło się w niedzielę, na stronie szczytny-cel.pl. Jego relacja jest dramatyczna.
Kiedy doszło do tego tragicznego dla naszej rodziny zdarzenia, w domu przebywała moja żona Rozalia wraz z naszą trzymiesięczna córka Nadią. Całe szczęście w porę udało jej się ewakuować z budynku wraz z dzieckiem. Za fakt, że nikomu nie stała się żadna krzywda fizyczna jesteśmy bardzo wdzięczni, jednak spokój i bezpieczeństwo naszej rodziny zostały zburzone - poinformował gliwicki policjant.
Czytaj również: Pożar kamienicy w Nakle nad Notecią. Nie żyje mężczyzna
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trwa zbiórka dla pogorzelców
Jak wynika z relacji gliwickiego funkcjonariusza, na ten moment nie wiadomo, czy odbudowa domu będzie w ogóle możliwa. Nawet jeśli tak, to koszty będą ogromne. Obiekt był ubezpieczony, ale nie wiadomo kiedy i jaka kwota trafi na konto rodziny.
Obecnie pogorzelcy przebywają w zapewnionym przez lokalne władze obiekcie zastępczym. Pan Jacek prosi o pomoc. Na stronie KMP w Gliwicach opublikowano apel z prośbą o wsparcie zbiórki na rzecz pogorzelców. Każdy, kto chce pomóc rodzinie policjanta, może to zrobić TUTAJ.
Czytaj koniecznie: Policja w żałobie. Młoda policjantka nie żyje
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.