Początek tej historii sięga 2018 roku. To wtedy państwo C. mieszkający w gminie Głuchołazy zdecydowali się skorzystać z możliwości wykupu od gminy zajmowanego przez siebie mieszkania.
Oferta była niezwykle atrakcyjna. Jak podaje portal nto.pl, który opisuje sprawę, biegły wycenił nieruchomość na 71 tysięcy, ale rodzina C. przez "zasiedzenie" mogła wykupić ją z 90 procentową bonifikatą.
Nie namyślając się długo, małżeństwo skorzystało z intratnej oferty i wkrótce stali się prawnymi właścicielami zajmowanego przez siebie mieszkania zaledwie za kwotę 7 tysięcy złotych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sytuacja zmieniła się w 2020 roku. To wtedy małżeństwo zdecydowało się na sprzedaż lokalu za kwotę 150 tysięcy złotych. Pozyskane w ten sposób pieniądze planowali przeznaczyć na budowę domu, do którego zamierzali się przenieść w przyszłości.
Para zrealizowała swój pomysł i obecnie mieszka już w wybudowanym przez siebie domu. Problem w tym, że zwrotu 100 tysięcy złotych domaga się od nich teraz gmina. Wszystko przez przepisy, które mówią, że:
Zgodnie z ustawą o gospodarce mieszkaniowej, jeśli nabywca lokalu komunalnego odsprzedaje swoje mieszkanie wcześniej niż 5 lat od momentu zakupu, to jest zobowiązany do zwrotu bonifikaty, w dodatku z waloryzacją.
W przypadku państwa C. ta bonifikata wynosi 97 tysięcy złotych, podaje portal nto.pl. I choć urzędnicy rozważają projekt uchwały, która zezwalałaby na odstąpienie przez burmistrza od żądania zwrotu bonifikaty w przypadku osób, które przeznaczyły te pieniądze na zakup kolejnej nieruchomości, ta prawdopodobnie nie obejmie przypadku państwa C.
Wszystko przez jeden szczegół. Małżeństwo wydało pieniądze na remont i wykończenie domu, a nie jak wskazują przepisy na jego zakup.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.