Rudelka to niewielki las w okolicach centrum Torunia. Wśród drzew, zaraz za wzniesieniami, ukryty jest charakterystyczny budynek, który powstał w latach 50. ubiegłego wieku.
Jak pisze dziennikarz Szymon Spandowski z "Gazety Pomorskiej", który od lat zajmuje się tematem, "w budynku głównym znajdował się węzeł łączności Ministerstwa Obrony Narodowej".
Konstrukcja pełniła rolę mieszkalno-wojskową (na górze mieszkali pracownicy Poczty Polskiej). Budynek ma ściany o prawie metrowej grubości. Okna są zabezpieczone pancerną blachą stalową. Grubość? 15 milimetrów. Docelowo zabezpieczenie ma chronić przed pociskami i ostrzałem. Wytrzyma też skutki współczesnej wojny.
Ściany budynku są wzmocnione i bardzo grube. Do tego dochodzą ważące kilkadziesiąt kilogramów drzwi, zamykane na obrotowy zamek. Wszystko jest niezwykle szczelne - mówi nam Marcin Kowalski, właściciel obiektu.
Dodaje, że budynek "spełnia wszystkie kryteria współczesnej obrony cywilnej". Okazuje się, że wielokrotnie dostawał propozycje wynajmu miejsca na wypadek wojny czy innych zdarzeń o charakterze losowym.
Sam system telekomunikacyjny poprowadzony po obiekcie kosztuje setki tysięcy złotych. Wiem, że schron dziś spełniałby swoją militarną rolę. Może pomóc chronić przed agresorem - wyjaśnia Kowalski w rozmowie z o2.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jaka była rola schronu w PRL? Militarny obiekt był przygotowany do zagłuszania zachodnich stacji radiowych, ale też do odparcia pełnoskalowej operacji militarnej. Położenie w dolinie miało ochraniać przed pociskami artyleryjskimi i utrudniać atak piechoty.
W schronie znajduje się instalacja elektryczna na prąd stały i zmienny. Przygotowane są też pomieszczenia gospodarcze, system wentylacyjny (z przydatnymi do użycia filtrami węglowymi) i wszystkie inne elementy, które konieczne są do przeżycia w warunkach zagrożenia. Całość była chroniona przez uzbrojonych wartowników.
Budynek jest w bardzo dobrym stanie. Schron może stanowić istotny element obrony cywilnej w Toruniu. Tego typu obiektów w mieście jest bardzo niewiele, bo zaledwie 16.
Na terenie Torunia zewidencjonowano 16 schronów oraz 72 ukrycia, kolejne 52 obiekty zostały zewidencjonowane jako wstępnie wytypowane ukrycia doraźne - poinformowała nas w marcu Malwina Jeżewska, rzeczniczka prezydenta miasta Torunia.
Właściciel od lat toczy wojny z miastem
Kowalski nabył budynek na początku XXI wieku od Telekomunikacji Polskiej. Początkowo miał wobec niego kontrowersyjne plany. Na działce chciał postawić nowoczesny blok, jednak toruńscy samorządowcy nie zgodzili się na takie rozwiązanie.
Z nieoficjalnych wypowiedzi osób, które rządziły wtedy miastem, słyszymy, że blok miał być zbyt wysoki i burzyć krajobraz terenu. Pomysł szybko upadł.
Właściciel nie zrealizował swojej inwestycji, ale zaczął toczyć z miastem boje. Domagał się odszkodowania za poniesione straty. Ostatecznie miasto - z publicznych pieniędzy - musiało wypłacić Kowalskiemu prawie 1,5 mln zł odszkodowania.
Kowalski twierdzi, że wszystko poszło w działania zmierzające do utrzymania Rudelki. Mężczyzna pokazuje nam m.in. przeciekający dach czy ściany wymagające pilnego remontu. Konieczne są m.in. prace na poddaszu.
Wróćmy jednak do procesów Kowalskiego i miasta Torunia. W czasie, gdy zarządzono odszkodowanie, magistrat wykonał kolejny krok. 12 maja 2011 roku władze Torunia zmieniły plan zagospodarowania przestrzennego. Z dokumentu wynika, że budynek stojący na Rudelce jest niedostosowany do bieżących wymagań krajobrazowych.
Według nowego planu "teren przeznaczony jest na zieleń leśną o funkcji publicznego parku leśnego". Przedmiotem ochrony są wyłącznie tereny leśne. O budynku na Rudelce zapomniano. Co to oznacza?
Tak naprawdę nie mogę budynku remontować, bo nie dostanę żadnej zgody. Nie mogę pozyskać jakiegokolwiek dofinansowania czy wsparcia. Co więcej, powinienem budynek zburzyć - uważa właściciel schronu.
Według urzędników, budynek nie pełni też funkcji mieszkalnej. Chociaż w środku dostępne są trzy mieszkania (w jednym zameldowany jest Marcin Kowalski), a miasto pobiera odpowiedni dla mieszkańców podatek, toruński magistrat neguje ich przeznaczenie. Wprost wynika to z pism, które pokazał nam właściciel.
Podnieśli mi do tego kilkukrotnie podatek od gruntów. Mam płacić ponad 48 tysięcy złotych rocznie. To kwota poza moimi możliwościami finansowymi - mówi nam Kowalski.
Co dalej ze schronem na Rudelce?
Co ciekawe, w informacji przekazanej "Gazecie Pomorskiej" Malwina Jeżewska wskazała, że miasto nie przeprowadziło inwentaryzacji schronów na terenie Rudelki. Oznacza to faktycznie, że miasto nie bierze budynku pod uwagę, uwzględniając plan obrony cywilnej. W stanie prawnym schronu na Rudelce po prostu nie ma.
Warto podkreślić, że na całej sprawie podatnicy stracili już 2 mln zł. Poza 1,5 mln zł odszkodowania, które dostał Kowalski, pół miliona już otrzymał jego wspólnik, a domaga się większej kwoty. To jednak dopiero początek, bo w sądzie prowadzonych jest kilka postępowań związanych ze sporem Kowalskiego i urzędników.
Nie sypiam w nocy. Wysyłam kolejne pisma, odwołania, pozwy. Zwykle budzę się o godz. 2, kończę z tym o 7. Spotykam się z prawnikami, urzędnikami. Powoli nie mam już siły - wyjaśnia właściciel schronu.
Co dalej ze schronem na Rudelce? Kowalski podkreśla w rozmowie z o2.pl, że zrezygnował z budowy apartamentowca. Twierdzi, że mimo wszystko "sprawy nie odpuści". Nie chce również wyprowadzić się z budynku.
Ja tu mieszkam, sam pan widzi. To jest moje, a będzie mojego syna. On zdecyduje, co z tym zrobić. Urzędnicy nie mogą mi mówić, jak mam dysponować swoim mieniem. Nakładają na mnie nakazy i zakazy, próbują mnie wyrzucić. Ja tu mieszkam. Gdzie mam iść? - twierdzi Marcin Kowalski.
Właściciel schronu podkreśla, że chciałby udostępnić działkę na rzecz organizacji pozarządowych lub inicjatyw społecznych. Pokazuje nam dowody, że różne inicjatywy już się tam odbywają. Na razie - nieoficjalnie.
Planujemy organizować grillowisko, kino letnie. Pomysłów mam naprawdę wiele, być może lokalni społecznicy mają inne. Jestem otwarty na różne sugestie i pomysły. Nie chcę zabrać tego dla siebie. Ja się nawalczyłem, chciałbym pomocy od miasta - uważa właściciel schronu.
Urząd Miasta Torunia odpowiedział na nasze pytania o przyszłość schronu i kwestię uznania budynku na Rudelce za budynek mieszkalny. Poniżej publikujemy odpowiedź , którą przesłała nam Paula Gałązka z Wydział Komunikacji Społecznej i Informacji UM w Toruniu.
Posiadane dokumenty nie potwierdzają, że na nieruchomości przy ul. Bema 91-105 znajduje się budynek mieszkalny. Zgodnie z decyzją Wojewody Toruńskiego GP.II.7224-2/41/91 z dnia 13.02.1992 r. stwierdzającą nabycie przez państwową jednostkę organizacyjną "Polska Poczta Telegraf i Telefon" prawa użytkowania wieczystego nieruchomości gruntowej oraz własności budynków, na tej nieruchomości znajdowały się budynki: techniczny, gospodarczy, wartownia oraz garaż.
W identyczny sposób budynki były opisane między innymi w akcie notarialnym, stanowiącym umowę sprzedaży nieruchomości na rzecz Masta Sp. z o. o. (reprezentowanej przez Marcina Kowalskiego) oraz w decyzji o pozwoleniu na rozbiórkę WAiB-III/BG/KT/7357/5/2010 z 19.02.2010 r. Posiadane akta nie zawierają żadnych dokumentów wskazujących na legalnie dokonaną zmianę sposobu użytkowania budynku na funkcję mieszkalną.
O przeznaczeniu nieruchomości decyduje obowiązujący miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego "Osiedle Fałata" dla terenów położonych w rejonie ulic: Broniewskiego, Reja, Gagarina, Balonowej i Bema w Toruniu, zatwierdzony Uchwałą Nr 875/14 Rady Miasta Torunia z dnia 23 października 2014 r. (Dz. Urz. Woj. Kuj.-Pom. z dnia 5 listopada 2014 r., poz. 3025). "Rudelka" znajduje się w jednostce planistycznej oznaczonej symbolem 82.05-ZL2, dla której ustalono przeznaczenie podstawowe: zieleń leśna o funkcji publicznego parku leśnego, oraz przeznaczenie dopuszczalne: istniejące obiekty i urządzenia infrastruktury technicznej.
W ustaleniach szczegółowych dla tej jednostki wpisano między innymi zakaz zabudowy kubaturowej, zakaz zagospodarowania niezgodnego z przeznaczeniem podstawowym oraz nakaz rozbiórki budynków o funkcji niezgodnej z przeznaczeniem podstawowym.
Pragnę nadmienić, że zgodnie z art. 6 Kodeksu postępowania administracyjnego, organy administracji publicznej działają na podstawie przepisów prawa. Uznanie, wbrew posiadanym dokumentom, że budynek jest budynkiem mieszkalnym byłoby działaniem bezprawnym.
Z aktualnych informacji dotyczących budowli ochronnych w Toruniu, w tym schronów i ukryć oraz miejsc doraźnego schronienia wynika, że na terenie 82.05-ZL2 takie obiekty nie zostały zinwentaryzowane.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.