Dworzec Centralny w Warszawie jest wypełniony uchodźcami z Ukrainy. W mediach społecznościowych pojawiły się informacje, że warunki, jakie panują w budynku, nie są najlepsze, a miasto nie może nic z tym zrobić, ponieważ dworzec podlega wojewodzie. Na miejscu pracują wolontariusze, którzy mimo wszystko starają się zadbać o uciekających przed wojną Ukraińców.
Schreiber apeluje o pomoc
We wtorek, 8 marca, na Dworzec Centralny udała się Marianna Schreiber. Swoją wizytę dokładnie zrelacjonowała w mediach społecznościowych. Wyznała, że to, co zobaczyła, mocno ją z szokowało.
Czytaj także: Nowy premier Ukrainy? To warunek Rosjan. Jest reakcja
Targają mną emocje i zdenerwowanie na brak organizacji, koordynacji, brak tłumaczy. Tylko 3 osoby na tyle ludzi tam obecnych mówią w języku rosyjskim. Śpią na ziemi, przykryci częściami odzieży, proszą o pomoc finansową, jedzenie, opiekę. Próbują mówić, ale nikt ich nie rozumie. Są zrozpaczeni - napisała żona Łukasza Schreibera.
Schreiber wyznała, że razem ze swoim kolegą pomagała w tłumaczeniach. Zaapelowała, aby zgłaszać się do wolontariatu, ponieważ wciąż brakuje tam ludzi. Zwróciła się także do polskiego rządu i wojewody Konstantego Radziwiłła, któremu podlega Dworzec Centralny.
Panie wojewodo, apeluję do pana, żeby się pan ogarnął i żeby zrobił pan tutaj porządek, bo ci ludzie proszą o pomoc, a tutaj tej pomocy w dużej mierze nie mogą dostać. (...) Polski rządzie, zróbcie z tym porządek - dodała oburzona żona ministra Łukasza Schreibera.
Czytaj także: Przerażające. Oto nagranie z rosyjskiego przesłuchania
W poniedziałek, 7 marca, na Dworcu Centralnym w Warszawie odbyła się konferencja prasowa. Wziął w niej udział Konstanty Radziwiłł, który nie dostrzegł żadnego problemu. Wojewoda mazowiecki tłumaczył, że każdy stara się pomóc uchodźcom, a warunki na dworcach są odpowiednie.
Zajmujemy się nimi od ponad 10 dni i wydaje się, że nie mając wcześniej doświadczenia w tego typu zjawiskach, to jest coś, co nas wszystkich zaskoczyło. Ale mobilizacja jest ogromna. Dzięki temu, że ta mobilizacja jest wielka, to dworce Wschodni, Centralny i Zachodni w Warszawie stały się takimi miejscami, w których wiele osób znajduje jakieś, przynajmniej minimalne, ukojenie. I nadzieję na to, co będzie dalej - tłumaczył Radziwiłł.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.