Rozpoczęła się, nazywana tak przez ukraińskie wojska, bitwa o Donbas. Rosjanie zgromadzili w tym rejonie bardzo duże siły. Atakowany jest obwód ługański i doniecki. Major Siergiej Wołyna jest dowódcą 36. Brygady Morskiej Ukrainy, która znajduje się w Mariupolu.
Czytaj także: Wojna w Ukrainie. Kolejny ważny rosyjski dowódca zabity
Rosyjskie ultimatum skierowane do ukraińskich wojsk w Mariupolu, by się poddały, nie zakończyło się kapitulacją Ukrainy. Żołnierze nie opuszczają atakowanych terenów i dalej walczą. Sytuacja ma być jednak bardzo trudna.
Major Siergiej Wołyna wystosował apel do świata, prosząc o pomoc w odparciu brutalnych ataków. Dowódca przyznał, że walczącym Ukraińcom w Mariupolu zostało kilka godzin lub dni.
To jest nasz apel do świata. Może być naszym ostatnim. Być może zostało nam tylko kilka dni lub godzin - mówi cytowany przez Global News Wołyna.
Dodał też, że wrogie jednostki atakują z ogromną siłą i mają przewagę liczebną. - Wrogie jednostki są dziesiątki razy większe od naszych, mają dominację w powietrzu, w artylerii, w oddziałach naziemnych, w sprzęcie i czołgach - relacjonuje żołnierz.
Kryzys humanitarny w Mariupolu określany jest mianem największego ostatnich lat. Wciąż pod ziemią ukrywają się cywile. Wśród nich są kobiety i dzieci. Miasto jest niemal zmiecione z powierzchni ziemi. Moskwa blokowała wszelkie korytarze humanitarne i uniemożliwiała ostrzałami ewakuację ludności z Mariupola.
Rosja od pierwszych dni wojny próbuje przejąć pełną kontrolę nad Mariupolem. Jego zdobycie byłoby jednoznaczne z połączeniem terytorium zajmowanego przez prorosyjskich separatystów na wschodzie, z anektowanym przez Moskwę w 2014 r. regionem Krymu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.