Tragedia w Borowcach wstrząsnęła całą Polską. W nocy z 9 na 10 lipca policjanci przybyli tam w związku z doniesieniami o awanturze w jednym z domów. Na miejscu dokonano wstrząsającego odkrycia. Wewnątrz budynku znajdowały się ciała trzyosobowej rodziny - 44-letnich rodziców oraz 17-letniego syna. Zwłoki miały rany postrzałowe.
Głównym podejrzanym w sprawie okazał się brat zamordowanego mężczyzny. Jacek Jaworek od jakiegoś czasu mieszkał wspólnie z rodziną. W przeszłości 52-latek miał kierować wobec nich groźby karalne. Mężczyzna od momentu zbrodni przepadł jak kamień w wodę. Słuch o nim zaginął. Policja prowadzi jedną z największych obław od lat, jednak jak dotąd ich działania nie przynoszą efektów. Nie odnaleziono również broni, z której padły śmiertelne strzały.
Czytaj także: USA. Szokujące odkrycie podczas remontu
Masakra w Borowcach. Wyniki sekcji zwłok ofiar
Kolejne informacje w sprawie przekazał Zakład Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. 16 lipca opublikowano wyniki sekcji zwłok zamordowanej rodziny. Te pokazały, że każda z osób zginęła w wyniku ran postrzałowych. Morderca oddał ich aż 10.
Wstępne wyniki sekcji zwłok wskazują, że wszystkie trzy osoby zginęły w wyniku ran postrzałowych oddanych we wrażliwe życiowo rejony ciała. Było to łącznie 10 strzałów z broni kalibru 7,65 - przekazał w rozmowie z Polską Agencją Prasową Krzysztof Budzik, prokurator z zespołu prasowego Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.